Moje styczniowe urodziny
Przełom roku… listopad, grudzień, a potem styczeń to miesiące, w których celebruję wiele wspaniałych okazji. W moim kalendarzu sporo jest dat zaznaczonych w różowe kółka, ozdobionych serduszkami 💕
Już na koniec listopada, w złotych kolorach jesieni, tli się w sercu wdzięczność i radość.
Jest kilka szczególnie ważnych rocznic… te daty zmieniły moje życie, wyznaczyły priorytety, nadały mu sens i kolory. Stałam się kompletna.
W listopadzie obchodzę swoją drugą szansę na życie – po operacji, w mojej rodzinie obchodzimy to jak moje urodziny! Kilka dni później, w grudniu, mam prawdziwe urodziny. Są też grudniowe urodziny Mani i styczniowe urodziny Ani….🎂
Jest jednak święto zupełnie inne od wszystkich – narodziny mnie samej po raz trzeci!
Właśnie w styczniu … (dokładnie 8 stycznia) pojawiłam się jako TRIMAMA!
Tego dnia powstał pierwszy wpis na facebooku, po kilku miesiącach narodził się blog. Rozpoczęła się ta, nieoczekiwana, przygoda mojego życia.😀
Ale jak to się stało!? Wszystko przez Pawła! 🤪 On mnie do tego namówił!
Kiedy trzy tygodnie przed drugim porodem zdecydowałam, że spróbuję swoich sił w triathlonie chciałam mieć miejsce w którym mogłabym opisywać moją drogę, zapragnęłam dzielić się radością, sportowym duchem, entuzjazmem… Przyszły do mnie pragnienia i potrzeby, jakich wcześniej nie było. Choć zawsze byłam aktywistką, zaangażowaną w życie otoczenia, organizującą wszystkim wszystko, to sportowe ambicje nie były na pierwszym planie.
Kiedy jednak odzyskałam zdrowie i podjęłam wyzwanie Pawła to nagle wszystko się poskładało.
Nie umiem stwierdzić na pewno, nie pójdę „o zakład”… ale serce podpowiada, że moim przeznaczeniem było zostać TriMamą…💥
Pewność wzrastała z każdym przebiegniętym kilometrem. Kolejne wyzwania, moje małe własne rekordy, przesuwanie granic własnej wytrzymałości, swobodny oddech po treningu.
Dwie małe córki, nasze rodzinne życie, treningi – to była recepta na szczęście. To było jak słodki aromat w moim życiu bez węchu.
Codziennie byłam w stanie pobiec dalej … a jednocześnie byłam bliżej… Bliżej siebie samej. To było takie prawdziwe, takie autentyczne, takie moje!🏊♀️🚴♀️🏃♀️
Myślę, że właśnie dlatego, że biła ode mnie ta czysta energia i prawdziwe spełnienie zdołałam zaprosić do swojego świata inne osoby. ❤️❤️❤️
Zmotywować, by obudziły się z samotności, z monotonii, odrzuciły nudę. Zdjęły koc wymówek z kolan, zamieniły chłodną herbatę o smaku codzienności na witaminowy napar z imbiru i świeżego powietrza. Przez te kilka lat, każda kolejna osoba, która dołączała do treningów i odkrywała ze mną radość z aktywności była moim małym sukcesem. Nasza wspólnota i przyjaźń rosły jak szalone!
A moja wdzięczność z każdym nowym entuzjastą mojego pamiętnika na Facebooku, Instagramie czy na blogu.🙏
Dziękuję za ten wynalazek … social media …
Musicie jednak wiedzieć, że nie uważam się za specjalistkę w tym zakresie! Nie tracę czasu na analizy ani wskaźniki. Nie przykładam uwagi do zasięgów i statystyk. Powinnam? Może…
Czy jest to dla mnie ważne? Zupełnie NIE.
Ważni jesteście WY, ważne są nasze projekty i serducha…💓💓💓
Piszę, żyję, biegam, pomagam… jestem niedoskonała, ale jaka szczęśliwa!
Nie nakładam na swoje życie i posty żadnego filtra, bo ma w sobie tyle kolorów, że zupełnie tego nie potrzeba.
Ma być przyjemnie i wesoło. We krwi mają kołysać się endorfiny.
Życzliwość, wsparcie i motywacja.
Ważny jest ruch, sport ale w naszym własnym wydaniu. Bez presji na wynik, bez nacisku na rekordy.
Budzimy w sobie wszystko, co najlepsze. Budzimy się do życia! Codziennie na nowo!💪
Dziękuję Wam, że jesteście tu ze mną!!!