Kilka dni temu opublikowaliśmy rady Meredith Atwood o tym, jak radzić sobie w triathlonie, będąc mamą. Napisała do nas Monika Wodyńska [pomyłka w imieniu :)], która w tym roku zamierza po raz pierwszy wystartować w triathlonie. Zaplanowała zawody Half Ironman w Gdyni. Przygotowuje się, trenując systematycznie, a jej relacje możecie czytać również na profilu FB. Oto krótki i inspirujący tekst, jaki otrzymaliśmy.
Natalia Wodyńska:
Przepłynąć 1900m w morzu, przepedałować 90km, a na koniec przebiec 21,1 – dla większości może to brzmieć jak koszmar, a nie przygoda życia! Z dwuletnią Marysią, rok po ciężkiej operacji i obecnie w 9 miesiącu ciąży, pełna wątpliwości postanowiłam podjąć kolejne życiowe wyzwanie. Jestem gotowa do ciężkiego treningu, nie jest mi straszny smak i zapach potu, bo i tak ich nie czuję, za to jestem spragniona zapachu rywalizacji i smaku zwycięstwa na mecie. Do przeżycia tych emocji nie potrzebuję zmysłu powonienia.
Tri od 3 lat jest częścią mojego życia. Wyjazdy na zawody i kibicowanie zaczęły się od debiutu Pawła w Suszu 2010, aż po Gdynię 2013. Bycie żoną triathlonisty (nawet amatora) nie jest łatwe…ale bycie członkiem rodziny tri ma też plusy. Z żargonem i sprzętem (która z nas wie, co to jest lemondka?) jestem już na ty. Na półce niezbędne lektury i medale Pawla. Fajnie byłoby dorzucić mój własny. Pora zamienić się stronami mężu! Teraz Ty podawaj żelki i izo, rezerwuj miejsce w kolejce do masażu, zdzieraj gardło, zmieniaj pieluchy, karm i usypiaj córki jednocześnie! Tylko spróbuj podać żelki nie w tym miejscu lub czasie, albo co gorsza ten z kofeiną po drugiej, a nie trzeciej pętli!
Dlaczego ja?
Chciałabym pokazać sobie i innym, że nie tylko w sporcie, ale w codziennym życiu można być człowiekiem z żelaza:
– zmagającym się trudnymi, często beznadziejnymi sytuacjami życiowymi, żeby nie poddawali się i wierzyli, że się uda. Wiem coś o tym. Tydzień po urodzeniu Marysi dowiedziałam się, że mam guza mózgu. Brzmiało to jak wyrok, ale nie poddałam się bo mam dla kogo żyć. Rok temu przeszłam skomplikowaną operację, dzięki której dostałam drugie życie. Dziś jestem zdrowa i gotowa na przyjście na świat Ani.
– Mamom, że każdy moment jest dobry na powrót do formy…ale i tak bez pokonywania dystansu Iron Mana jesteśmy Iron Mamami!
Mimo, iż po operacji straciłam węch i smak, to mam nadzieję, że dane mi będzie poczuć smak zwycięstwa na mecie w Gdyni!
Do zobaczenia…
Natalia Wodyńska – TriMama
https://www.facebook.com/TriMamaPl
Źródło: http://akademiatriathlonu.com/publicystyka/aktualnosci/publicystyka/1767-jak-poczuc-smak-zwyciestwa-gdy-nie-czuje-sie-smaku
Mam pytanko do autora – Jak myślisz co będzie dalej?
Jeżeli pytasz mnie o plany sportowe to już myślę o kolejnym sezonie TRI 🙂 Na pewno też półmaraton. Za tydzień mój debiut na tym dystansie 🙂
Oto chodziło. Gratuluje autorowi