Dzisiaj mijają dwa tygodnie, od kiedy jesteśmy w konstelacji 2+3. Piękna majowa pogoda, siedzę na słoneczku na tarasie, Adaś śpi obok, dziewczynki w przedszkolu, a ja mam chwilę czasu dla siebie.
Dopiero dziesięć dni temu wróciliśmy ze szpitala do domu, a ja mam wrażenie, że Adaś jest tu od zawsze. Spełniło się moje największe marzenie – mieć troje dzieci. Czuję się najszczęśliwsza na świecie.
Dla mnie całkowitym zaskoczeniem była reakcja Marysi i Ani.
To młodsza Ania zawsze tuliła się do brzucha, bez przerwy opowiadała wszystkim, Adaś „jusz wklutce” się urodzi, układała jego ubranka. Na pytanie w przedszkolu: Z czym kojarzy się wiosna, odpowiadała: Wiosną urodzi się mój brat.
Marysia była bardziej zdystansowana, taka w stylu „Nie uwierzę, dopóki nie zobaczę”. Ona już jest starszą siostrą i chyba jakoś sobie to w głowie układała.
W niedzielę przed moim pójściem do szpitala, podczas śniadania zapytała czy będziemy je tak samo kochać jak się urodzi Adaś. Widać było, że w tej główce 6 latki wiele się pojawia takich rozkminek.
Trochę się bałam tego spotkania we trójkę. I jak zwykle życie napisało już własny scenariusz.
W szpitalu były zachwycone. Adaś rozkosznie spał trzymając w swoich małych rączkach paluszki Ani i Marysi. Było perfekcyjnie.
Po pięciu dniach wróciliśmy z Adasiem do domu.
– Mamo, mogę dziś spać u babci? Zapytała Ania, a mnie urosła nagle kula w gardle.
– Tak, tak niech idzie – Marysia złożyła ręce w błagalnym geście, a moja gula w gardle niebezpiecznie zaczęła się powiększać.
– Ale przecież to nasza pierwsza wspólna noc w domu. Zaczęły mi się na dobre pocić oczy.
– Ja chcę do babci.
– Jak chcesz i babcia się zgodzi to oczywiście, że możesz. Paweł powstrzymał mnie przed kompletnym rozstrojeniem.
Minął tydzień. Marysia nadal bardzo pomaga, śpiewa Adasiowi na okrągło, wybiera ubranka, bez zmrużenia oka wynosi pieluszki.
– Mamo to śmierdzi!
– Wyobrażam sobie myśląc jak bardzo bym chciała móc go powąchać… Tę małą główkę, maleńkie stópki. Tak jak pamiętam zapach Marysi. Noszę go w sercu. Ani zapachu już też nie czułam…
Ania znowu nocowała u babci.
I tak sobie myślę, że nie wiadomo ile będziesz rozmawiała ze swoimi dziećmi, ile będziesz je przygotowywać na pojawienie się młodszego rodzeństwa, to i tak ich reakcja, ich własny sposób przeżywania tego jest nieprzewidywalny.
Jednak każdy dzień przynosi coś innego. Adaś szybko rośnie i zdobywa serce Ani. Tuli go i gładzi po główce. Śpiewa mu kołysanki i wyrzuciła pieluszkę.