No to oficjalnie zakończyłam sezon 2014 (mój pierwszy i pewnie najbardziej wzruszający). Pobiegłam w Półmaratonie Mikołajów w Toruniu. Mimo, że trasa była ciężka (bo w większości prowadziła przez las) a kolano też dawało o sobie znać, to muszę przyznać, że bieg w mikołajowych czapkach był super. I kiedy już sobie tak truchtałam obok Mikołajów to nagle mnie oświeciło! To nie te czerwone czapeczki, to nie te czerwone kubraczki sprawiają, że śpiewam w środku, to moi bracia, którzy biegną obok mnie. Starsza siostra i dwaj młodsi bracia ramię w ramię (no przynajmniej na starcie!!). Jestem z nich taka dumna. Wiem, że Oni ze mnie też!! Byłam zawsze trochę jak matka, w końcu 6 i 8 lat starsza 🙂 Pamiętam ich małe stópki i pupki.
Jak sięgam pamięcią nigdy nie było między nami rywalizacji, nie byliśmy o siebie zazdrośni, nie było donosów i dąsów. Idealne rodzeństwo?? Ja uważam, ze tak! Oczywiście najprostsze wytłumaczenie jak nam się to udało – byłam po prostu mądrą, starszą siostrą . A może to oni byli młodszymi, mądrymi braćmi. A może i to i to 🙂
Znamy swoje sekrety (no może nie wszystkie) i swoje słabości. Kiedy Jasiek się zakochał to, my też od razu pokochaliśmy Asię. Kiedy urodziły się Mania i Ania, od razu na widok wujków bezzębnie się uśmiechały i wyciągały do nich rączki.
Ostatnio, w naszym już dorosłym życiu znowu wszyscy zamieszkaliśmy razem, w naszym rodzinnym domu. Będąc w ciąży z Marysią zadecydowaliśmy z Pawłem, że na czas porodu przyjedziemy do Gdańska (w tym czasie mieszkaliśmy w Warszawie). Mieliśmy zostać tylko dwa miesiące a zostaliśmy… trzy lata. Najpierw, bo nie mogłam być sama po operacji, potem… bo już było nam dobrze. W międzyczasie Jasiek ożenił się i zamieszkali (też na chwilkę) w rodzinnym domu. To był naprawdę, pomimo mojej choroby, piękny okres w moim życiu. Dlatego, że mieszkałam z moimi braćmi, dlatego, że Paweł mieszkał z prawdziwymi przyjaciółmi. I nie chodzi tylko o wspólne oglądanie meczów, nawet o wspólne starty. Myślę o przegadanych godzinach…
Przed nami Święta. Wiem, że będzie pięknie bo rodzinnie, bo razem. W tym roku dołączyli do nas Anka i Franuś. Mój mały brat Jasiu został ojcem. Przy stole wigilijnym zmieści się jeszcze więcej dzieci. 🙂
P.S. 1. Napisałam rzewnie, wiem. Ale jak mogłam to napisać inaczej?
P.S. 2 W moim własnym domu też chcę mieć taki rodzinny stół. Stół, przy którym zmieszczą się moje dzieci i dzieci moich dzieci… I chciałabym, żeby one się też tak kochały i przyjaźniły.
P.S.3 Sorry Paweł! Wszyscy wiemy, że też byłeś Mikołajem i biegliśmy razem, ale tekst dedykuję Im…
Tunia …ja jeszcze pamiętam jak Twoi bracia się rodzili i dorastali 🙂 Super razem wyglądacie!!! Też biegłam w Toruniu więc szkoda, że się nie spotkałyśmy:-)
Pozdrowienia dla całej rodzinki!!!
Ta Wasza więź, nic tylko zazdrościć! Kochamy całą trójkę!!! No i resztę też!!! 😉