Kiedy myślę przyjaźń to widzę Pawła, Siwą, przyjaciółkę „od urodzenia”, moich braci, mamę. Bo kto to jest przyjaciel? To ktoś, komu możesz powierzyć swoje sekrety, komu możesz się wypłakać w rękaw, z kim możesz gadać do rana, kto jest przy tobie, kiedy go potrzebujesz i dla kogo ty jesteś i to o każdej porze dnia i nocy. Taka jest moja definicja. I tak się składa, że w tej grupie u mnie jest nawet spory tłum. Ale postanowiłam napisać w dniu przyjaźni o moich córkach. Bo przecież, kiedy mówisz do swojej przyjaciółki „jesteś dla mnie jak siostra ” to znaczy, że bardziej już nie można…
Nie wiem jak to jest mieć siostrę, bo mam dwóch braci. Ale wiem jak to jest patrząc codziennie na moje córki, które są dla siebie już zawsze i na zawsze siostrami. Od momentu urodzenia się Ani… w naszym domu pojawił się ten siostrzany świat.
Kiedy wróciłam ze szpitala z tym małym ,,tobołkiem” na rękach to widziałam, że zachwyt Marysi nie jest chwilowy. Od razu było widać, że to właśnie w jej dwuletnim życiu pojawił się ktoś specjalny. Siostra. Mania od razu wiedziała, że ten malutki człowieczek już będzie z nią na zawsze, „na dobre i na złe”. Wsunęła swój palec w zaciśniętą pięść trzydniowej Anulki i tak przesiedziała dwie godziny dopóki mała się nie obudziła. I potem nie chciała już jej odstępować na krok. I tak zostało…
To na widok Marysi Anka przestawała płakać. To Marysia tłumaczyła nam, co Ania chciała powiedzieć w okresie niezrozumiałego (nawet dla mnie) „blablotania”. To ona wycierała jej łzy i przytulała do siebie, kiedy Ania płakała. I nawet nie wiem kiedy ,,Duża ” zaakceptowała ,,Małą” jako zupełnie równorzędnego partnera. Oczywiście nadal jest ,,wszystkowiedzącą: „Aniu jesteś za mała na to”, ale w ich siostrzanym teamie głos młodszej jest traktowany na równi. To wcale nie znaczy, że w ogóle się nie kłócą, nie argumentują fizycznie, nie trzaskają drzwiami. Obie są raczej ,,temperamentne” i waleczne, co czasami wymaga interwencji siły wyższej ( czytaj mamy i taty). Ale jak to w przyjaźni, za chwilę dzielą się zabawkami i malują sobie paznokcie.Nie lubią być rozdzielane. Anka raczej będzie siedziała przed drzwiami, za którymi Marysia ma balet niż przed telewizorem w domu, ,,zaraz wracam ” mówi Marysia do Anulki pakując zeszyt na zajęcia z pianina.
I te ich dialogi. Często gęsto nie możemy z Pawłem się powstrzymać od parskania ze śmiechu podsłuchując ich ,,dorosłych ” konwersacji. ,,Wiesz , jak będę dorosła to się ożenię z tatą. Nie, ja się z nim ożenię. No dobra, razem”.
Ania naśladuje Manię. Co jest komiczne ( wywracanie oczu, te same ruchy w tańcu), ale bywa tez mniej śmiesznie ( skakanie z huśtawki albo z wysokiego murku ). Mania uczy Anię. Wszyscy mnie pytają jak to zrobiliśmy, że ona ma dopiero 3,5 roku a tak już śmiga na rowerze na dwóch kółkach i potrafi nurkować w dużym basenie. Oczywiście my mamy w tym swój udział, ale rola starszej siostry jest nie do przecenienia. Krok z przodu, przeciera szlak i młoda ma już łatwiej. I już się nauczyła manipulacji.
„Nie będziesz już moją siostrą. Nigdy!” – oznajmiła, kiedy Marysia nie chciała jej czegoś dać. I Mary się przejęła, łzy jej stanęły w oczach, tak jakby ta groźba była realna i faktycznie ją przeraziła. I Anka wie, że to jest ważne, że dotknęła jakiegoś wrażliwego miejsca. Słowo daję – charakterek. Z drugiej strony jak ostatnio Marysia powiedziała,”Mamo a Ania wylała cały szampon do wanny” to na serio wydawało mi się, że mała poczuła się strasznie zdradzona…
Patrząc na nie, wiem jedno. To, co je łączy, to specyficzna i jedyna w swoim rodzaju więź. Od samego urodzenia. Uczą się tych samych rzeczy, pod tym samym dachem i mają wspólnych nauczycieli. Ta samą mamę i tego samego tatę. Ciekawa jestem, czy jak będą starsze to czy będą do siebie dzwoniły po 15 razy dziennie, czy będą gdzieś zawsze obok siebie. Jedno wiem. Mają już swój świat.
To świat, gdzie nikt nie ma wstępu. Są tylko one. Siostry. Przyjaciółki.
P.S. Może za 70 lat przeczytają ten tekst, pokiwają głowami i powiedzą…mama wiedziała.