Dwie kreski na teście. Ścisk w klatce, skurcz brzucha. Zaciskam oczy, niech to będzie prawda, niech to będzie prawda. Otwieram powoli. Są! Dwie wyraźne kreski. Jestem w ciąży.
Tak na to czekałam. Dla mnie model 2+3 był naturalny. W takim się wychowałam i wiedziałam, że taki chcę mieć. Kiedy po drugiej ciąży byłam na kontrolnej wizycie u ginekologa powiedział mi: „Nie powinna pani już rodzić, macica nie wygląda najlepiej, ma pani dwie śliczne córki, z pani przeszłością lepiej cieszyć się tym co pani ma”. Już drugi raz nie poszłam do tego lekarza. Może to dla Was wygląda nieodpowiedzialnie, ale jakoś po operacji zaczęło mi się wydawać, że rozumiem moje ciało, że ono mi daje sygnały kiedy mogę dalej, a kiedy muszę powiedzieć stop.
I tak jestem tu gdzie jestem. Z wieeelkim brzuchem. Czekam na Adasia.
Jeszcze 2 miesiące. Tylko 2 miesiące.
Ale mówcie co chcecie, 9 miesięcy to cała wieczność, mimo iż tygodnie mijają w zastraszającym tempie. To wielka hormonalna burza, to cała gama uczuć, to:
1. Łzy na każdym kroku. Kiedyś pisałam, że macierzyństwo wyciska mi łzy. Łatwo się rozklejam. No ale teraz to już mistrzostwo świata. Od samego początku tej ciąży. Początek września. Dziewczyny z TriMamowej drużyny startują w swoim pierwszym biegu na 10 km. Nie biegnę z nimi (od 2 dni wiem, że jestem w ciąży). Stoję na mecie i ryczę chyba z 10 razy. Raz odwożę dziewczynki do przedszkola. W samochodzie ryczę. Wiecie czemu? Po prostu uświadomiłam sobie, że Marysia niedługo idzie do szkoły. Nawet wzruszyło mnie, że się tak wzruszam.
2. Brak energii przez pierwsze kilkanaście tygodni. Dosłownie – ścięło mnie. Leżę na sofie i nie mogę podnieść głowy. Nie mam siły i ochoty czytać. Niemoc twórcza. Kładę się do łóżka o 20:00 (zanim zasną dziewczyny). Zdechł pies, jak mówiła moja babcia.
3. Mdłości. Nie 3 tygodnie, nie 6, nawet nie 10, tylko 14. Ludzie!! I nie wiadomo co zjeść żeby poczuć się lepiej.
4. Brak konsekwencji. „Możemy nie sprawdzać tym razem czy to będzie chłopiec czy dziewczynka?” pyta Paweł z nadzieją w głosie. „Niech to będzie dla nas i dla dziewczynek niespodzianka.” „Pewnie!” – mówię ochoczo. Ale super niespodzianka! Po kilku dniach moja pewność opada. Kładę rękę na brzuchu i mówię. „Hej dziecko, co u ciebie? Dziwnie. „Pani Doktor, nie chcemy wiedzieć jaka jest płeć” – przypominam pani doktor z desperacją przed każdym badaniem USG. „Rozumiem, nic nie powiem”. Kiwa pani doktor ze zrozumieniem. Nerwowo spoglądam na monitor. Pani doktor, ale ja przecież widzę, że to chłopiec. „No nie da się ukryć” – Pani Doktor rozciąga twarz w uśmiechu. I tak, 6 grudnia, na Mikołajki dowiedzieliśmy się, że będzie będziemy mieli syna. Kładę rękę pod brodą (tu się zaczyna mój brzuch:), w trzeciej ciąży zdecydowanie szybciej się pojawia!). „Hej Adaś, co u ciebie?”.
5. Od początku miałam wrażenie, że świat opanowała jakaś zaraza.
„Co to jest?”. Pytam Panią Doktor pokazując czerwone poliki Ani. „Rumień zakaźny” – Odpowiada. Matko Boska.
„Co to jest?”. Pytam Panią doktor pokazując wysypkę Marysi. „Szkarlatyna” – odpowiada. Matko Boska.
„Co to jest?”. Pytam dziadka, który wychodząc od nas poszedł do Pani Doktor z dziwną wysypką na ramieniu. „Półpasiec”. Matko Boska.
„Chyba mam grypę”. mówi Pani w kolejce za mną. Odwracam się. „A psik” – pani mi kicha prosto w nos. Matko Boska.
A teraz uwaga!!!
To najlepszy okres w moim życiu.
Energia rośnie wprost proporcjonalnie do średnicy talii! Z ochotą maszeruję na coniedzielnych treningach (jak się cieszę kiedy pojawia się ktoś nowy, kto nigdy nie biegał i zaczyna od spacerowania). Mam z kim pogadać. Krótką chwilę, bo już po trzech treningach mnie zostawia i próbuje swoich sił w drugiej grupie 🙂 Może ktoś ma ochotę ze mną pochodzić? Zapraszam na wspólne budzenie w niedzielne poranki!
Dwa razy w tygodniu pływam na basenie. Leżę unosząc się z lekkością na wodzie. Jakbym miała w brzuchu bojkę, która mnie utrzymuje na powierzchni. A ostatnio nawet przepłynęłam 1700 metrów!
W grudniu robimy kiermasz. Od rana do nocy pakuję, rozpakowuję, dzwonię, odbieram telefony, otwieram trzydzieści razy drzwi (pomoc przyjaciół), robię trzydzieści herbat (dla pomocnych przyjaciół). I potem na kiermaszu śpiewam, tańczę, wyściskuję się z milionem osób, wylewam miliony łez (tym razem w normie, bo wszyscy płaczą ze wzruszenia). I nie mogę się nadziwić patrząc na moich przyjaciół, albo na osoby, które dopiero poznaję przy okazji kiermaszu, ile jest dobrych ludzi na tym świecie. Po trzech tygodniach nakrywam do świątecznego stołu dla 16 osób, tyle będzie osób na Wigilii (co prawda jak się zaprasza kuzynkę, której największą pasją jest gotowanie, to nie można się dorwać do żadnego garnka i dobrze mi z tym 🙂 ). Dochodzą do tego kinderbale z okazji urodzin Mani, potem Ani. Dom pełen dzieci, balonów, konfetti, radości i wiecznego sprzątania!
Wiecie co jeszcze jest niesamowite w tym wszystkim? Niesamowite jest też to jak dziewczyny przygotowują się na spotkanie z bratem. Marysia założyła, że ona jako najstarsza siostra będzie miała najwięcej do powiedzenia. Patrząc na ich radość i czułość, z jaką bawią się lalkami, opiekują młodszym kuzynostwem, to jestem spokojna, że odnajdą się w nowej roli… Ania z kolei mówi o nim z taką miłością, całuje co chwilę mój brzuch i coś tam do niego szepcze. Ostatnio na basenie, mówi do mnie: „Mamo, to jest szatnia damska prawda?”. Odpowiadam „Tak”. Na to Ania „Ale tu jest chłopak”. Rozglądam się i mówię „Gdzie?”. Moja czterolatka mówi: „No przecież Adaś! mamo!”. Siostry czekają na niego, przygotowują powoli ze mną ubranka, wyszukują w domu chłopięcych zabawek…
Oj Adaś! Tyle miłości na ciebie czeka, że hej.
No i tak to było, tak to jest. Serce mi się powiększa każdego dnia (następna osoba do kochania:)), brzuch mi rośnie. „To już?”. Zapytał mnie ostatnio kolega w Warszawie na spotkaniu. „Nie, jeszcze dwa miesiące” odpowiadam z uśmiechem. Mam duży brzuch i nie tylko brzuch 🙂 Ale to jest wspaniały czas. Taki nasz czas. Rodzinny. I tak sobie czekamy na pojawienie się tej małej istotki na świecie.
P.S. Kiedy zdecydowałam się na udział w pierwszym triathlonie wyglądałam jeszcze obszerniej 🙂 A już po 6 miesiącach w dobrej formie przekraczałam linię mety. Teraz skupiam się na najważniejszym starcie, w maju na porodówce, ale już w sercu i głowie planuję udział w sztafecie tri podczas Enea Bydgoszcz Triathlon. Czas pokaże.
Trzymajcie kciuki za wszystko!!!
Wszystkie zdjęcia – fot. Julia Michalczewska
Wspaniały tekst, pełen pasji, nadziei , afirmacji życia!!! 🙂 Podzielam Twoją radość bo w maju ja również rodzę trzecie dziecko! Adasia już mam 5lat i Martynkę 8lat a teraz czas na Julcię. Pozdrawiam i trzymam kciuki !!! P.s i też biegam i pływam i planuję ruszyć w lipcu:-)
Karolina! Dziękuję! Jak oczekiwania? Wszystko gotowe? Czyli tak jak u nas, dwie dziewczynki i czekamy na Adasia:) Trzymam kciuki z całych sił! Jak biegasz i pływasz to może triathlon? Albo sztafeta? Pięknego dnia i ściskam!
Tez marze o 3… jestem dopiero w pierwszej udanej ciąży, też po przygodach… i jeszcze miesiąc wyczekiwanka,juz tak blisko i jednak daleko, wszystko co piszesz tak też czuję! I poryczalam się ze wzruszenia i radości, bo też płaczę ze wszystkiego 😀 gorąco pozdrawiamy z Basia w brzuchu!
DZień dobry Gosiu! Dziękuję! Ja też płaczę na każdym kroku, chyba w każdej ciązy hormony większe!:) Jak Basia? już na świecie? Pozdrawiam ciepło!
No to trzymam kciuki i pozdrawiam- mama Ani, Oli i 4-dniowej Zosi.
Hej! To masz niezłe trio! Super. Jak Zosia? Jak sobie radzicie z trójką? No mi zostały jakieś 3 tygodnie. Dziewczynki przygotowują się na powitanie brata:) Wszystkiego wspaniałego dla Was!
TriMama- fajnie się Ciebie czyta;-) Tekst Z pamiętnika ciężarnej mamy to tak trochę jak i o mnie samej;-) Jestem mamą 21 miesięcznego Karola i 24 tygodnie z drugim synkiem w ciąży- jeszcze nie mamy imienia;) Także uprawiam albo można by rzec na ten moment uprawialam triatlon, sport to nieodłączny element naszego rodzinnego życia tyle, że obecnie nie w takim samym zakresie jak to było kiedyś;) Po pierwszym porodzie bardzo chciałam wrócić do formy i takiego życia jak z przed ciąży, wystartowałam w 3 triatlonach osiągając nawet lepsze wyniki i nie wiem jak to możliwe bo mięśni i energii o wiele mniej a i nawet treningów było brak, głównie spacery i ćwiczenia z synem w chuście. Dla motywacji samej siebie stworzyłam swój profil FitMamaPatrycjakasprzyk jednak czasowo przestałam ogarniać a i chyba moja motywacja nieco opadła. A teraz w drugiej ciąży czasu jeszcze mniej -praca, dom, żłobek- chorobowe i tak w kółko ale staram się mieć choć odrobinę tej aktywności- basen, joga, teraz wiosna to wrócimy do spacerów;-) Będę czerpać energię z Twoich wpisów a za Ciebie trzymam mocno kciuki, dużo zdrowia dla całej rodzinki. Ps.1 Szybkiego i pomyślnego rozwiązania. Ps2. Powodzenia w Bydgoszczy o ile się nie mylę to w lipcu więc mało czasu dajesz sobie na regenerację Ale sama będziesz widzieć najlepiej jak Twój organizm zareaguje i na co Ci pozwoli;-)
Dzień dobry FitMamo! Dzięki za wiadomość! Gratuluję i trzymam kciuki! Czyli taka fajna różncia 2 lata. Bracia! No i zobacz ile nas łączy. TRI. Mnie czeka trzecie cięcie. jakieś 4 tyg maks. Po drugim porodzie bardzo szybko do siebie doszłam, zaczęłam startować do debiutu w tri już 3 tygodnie po porodzie byłam na basenie. A teraz wszytsko się zobaczy, na spokojnie. Zawsze wsłuchuję się w swój organizm. Trzeba mysleć pozytywnie. Życzę Wam pięknych wiosennyh spacerów, radości i czasu razem. No i szczęśliwego rozwiązania! Trzymam kciuki!Dawaj znać!
Swietnie napisany tekst i mimo, że moja córcia ma juz 9 miesięcy (tyle na zewnątrz ile w brzuchu) i ciąża za mną to i tak sie wzruszyłam.
Jak wrócisz do niedzielnych poranków to daj proszę znać, bede teraz cześciej w Gdansku to z chęcią.
Kochana, Dziękuję! Zapraszamy! W każdą niedzielę.Daj znać jak będziesz w Gdansku. Ja już maszeruję, powoli powoli zaczynam truchtać. Ściskam!