Kiedy siostra poprosiła mnie o napisanie kilku zdań na temat biegania w triathlonie, pomyślałem sobie: „Oho! Ja mam pisać o bieganiu?! Jeszcze w triathlonie?!”
Bieganie… kiedyś najbardziej znienawidzona (przeze mnie oczywiście) z trzech dyscyplin wchodzących w skład tego sportu. Dziś? Wręcz przeciwnie, sprawiająca mi wiele frajdy i satysfakcji. Trening biegowy traktuję chyba najbardziej serio.
Może jest tak, jak mówią starzy triathlonowi wyjadacze, żeby trenować najbardziej sumiennie i najwięcej właśnie tę dyscyplinę, w której czujesz się najsłabszy. W moim wypadku zdecydowanie tak było. Trochę czasu minęło zanim „zacząłem biegać”, a nie tylko klepać kilometry. Im bardziej rosła moja świadomość, tym więcej wprowadzałem do treningu zadań, akcentów, przebieżek, podbiegów, biegów ciągłych itd. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, jak ważne jest bieganie w triathlonie, i jak wiele można na owym bieganiu w triathlonie ugrać.
Przechodząc do sedna mojego przydługiego wstępu, pragnę przytoczyć Wam kilka wskazówek dotyczących biegania w zawodach triathlonowych.
Po pierwsze, bieganie w triathlonie to nie to samo co bieganie na sucho! Pamiętaj o tym! Czasy są z reguły o parę minut słabsze od czasów uzyskiwanych na zawodach stricte biegowych. Oczywiście zdażają się wyjątki, i są tacy zawodnicy, którzy w tri biegają szybciej niż „na sucho”. To są jednak tylko wyjątki…które moim zdaniem, podczas zawodów biegowych nie poleciały na maxa ��.
Po drugie, pamiętaj o znanej maksymie, że bieganiem można wygrać, ale też przegrać zawody.
Co kryje się za tym, na pierwszy rzut oka, banalnym stwierdzeniem?
Otóż wszystko. To jest kwintesencja biegania w triathlonie. To na bieganiu pojawiają sie największe kryzysy, odwodnienie, spadek motywacji czy rezygancja. To na bieganiu pojawiają się, często z opóźnionym zapłonem, skutki nieodpowiedniego odżywiania na etapie kolarskim. Mówi się, że jeśli czujesz pragnienie na rowerze to najpewniej oznacza, że jest już za późno. I nawet jeśli to „za późno” nie dopadnie Cię jeszcze na rowerze, to na bank przyjdzie gdy będziesz biec do mety.
Po trzecie, po zejściu z roweru nie zaczynaj biec zbyt szybko! Z autopsji wiem, jakie to ważne, i jak trudne do upilnowania. Trzymaj się założonego tempa lub biegnij nawet trochę wolniej niż zakładałeś. Na początku biegu, odczucie prędkości często jest fałszywe bo przez jakiś czas nogi chcą Cię nieść z kadencją i prędkością niemal rowerową. Nie przyspieszaj, trzymaj się planu. Inaczej zapłacisz za to później i w najgorszym wypadku nie ukończysz wyścigu.
Po czwarte, to właśnie na tym etapie, decyduje się jaki finalnie uzyskasz czas na mecie. Na tym etepie jest najciężej, bo jesteś zmęczony pływaniem i rowerem. Dlatego osobiście uważam, że głowa na etapie biegowym odgrywa kolosalne znaczenie! Przygotowanie mentalne, silna motywacja i odporna psychika to sfery, które również powinny być trenowane jeśli marzysz o wpadnięciu na metę w (miarę) dobrej formie. Sam wiele razy miewałem kryzysy. Bardzo często nie te mięśniowe bo organizm da rade. To głowa nam podpowiada żeby zrezygnować, poddać się, nie wychodzić poza strefę własngo komfortu. Trzeba umieć to przełamać. Ale to nie jest proste, to jest wręcz cholernie trudne! Ja do dzisiaj z tym walczę. Uczę się nie odpuszczać, żeby zmusić się do jeszcze większego wysiłku, żeby zamknąć oczy, zacisnąć zęby i cisnąć do mety.
Na koniec powiem Wam, żebyście przede wszystkim na bieganiu (i nie tylko!) myśleli pozytywnie, nie dali sie kryzysom, które przychodzą, ale mijają. Wizualizujcie sobie metę i to, co na Was na niej czeka. Każdy ma swoją motywację. Każda jest dobra.
Do zobaczenia na starcie! I na trasach biegowych!