Jak pobiegłam pierwszy półmaraton w tym roku? Głową!

Pisałam ostatnio o chaosie w moim życiu i o wrażeniu wirówki w głowie.

O liście moich priorytetów w tym kociołku, gdzie przygotowanie do półmaratonu niestety nie miało szans dostać się nawet do pierwszej dziesiątki. Ostatni półmaraton przebiegłam w grudniu, potem był bieg na 10 km w lutym (podczas którego miałam wrażenie, że wypluję płuca). Miałam zamiar się przyłożyć do tego ważnego dla mnie biegu ale….nie dałam rady. Ostatnio najdłuższe wybieganie to było 10 km. Jeszcze na kilka dni przed startem w Warszawie, kiedy w codziennej bieganinie udało mi się „wycisnąć” 5 km, pomyślałam „kochana, czy to aby rozsądne? Po czym sama sobie odpowiadałam „No… nie za bardzo”.

Ale i tak wiedziałam, że pobiegnę. Znam ten półmaraton. Kibicowałam tam nie raz biegaczom (Pawłowi, mojemu bratu Jaśkowi też, znajomym). Chciałam, musiałam pobiec.

I jeszcze Karolina, moja przyjaciółka, dla której to był dziewiczy start, której obiecałam, że będę obok. Tak bardzo chciałam przybiec z nią na metę. Nie mogłam jej zawieść, ale jednocześnie nie chciałam biec „za wszelką cenę”. Znam swoje ciało i chociaż czasami ciężko jest myśleć racjonalnie, wiem kiedy powiedzieć „dość”.

IMG_5645

Stanęłam na linii startu 10. Półmaratonu Warszawskiego. Razem z 13 tysiącami biegaczy takich jak ja. Ludzi, którzy czują tak jak ja. Którzy chcą sobie coś udowodnić, coś sobie obiecać, o coś powalczyć. Albo po prostu dobrze się bawić. Nieważna zresztą jak była ich motywacja. Oni chcieli przebiec te 21 km. Ja też chciałam.

I wtedy jakoś się to stało. Poczułam w głowie radość, poczułam spokój i równowagę.

IMG_5644

Tak było przez całą trasę. To moja głowa biegła. W ogóle zapomniałam o niewytrenowanych mięśniach, krótkim oddechu. Moja głowa dawała mi sygnał:
„Kochana jest super, popatrz na Warszawę, na ludzi, ciesz się chwilą. Ciesz się sobą.” I już po „chwili” było… po. Nawet przez moment na trasie nie zwątpiłam, ani przez sekundę nie pomyślałam, że jest ciężko. Był to jeden z najbardziej radosnych biegów w moim życiu. Zwycięstwo duszy nad ciałem.

IMG_5646

Dużo „ograniczeń” siedzi w naszych głowach. Jeżeli czegoś chcemy to trzeba po to sięgnąć… i już, to na serio może być proste.

Półmaraton Warszawski zaliczony.

Karolina, dziękuję Ci!

FullSizeRender (6)

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są zaznaczone