Wspólna Majówka z dziadkami dziewczynek planowana była już dawno. Mania uwielbia zabawy z nimi a i Ania już się bezzębnie szczerzy na ich widok. Oni maja tyle cierpliwości i pomysłów a my.. nareszcie mamy szansę żeby we dwójke potrenować 🙂 Poza tym taka chwilowa odskocznia od pracy, pralek, zmywarek, sprzątania itp dobrze mi zrobi 🙂 Ogólnie więc wszyscy jestesmy szczęśliwi !
No i gdzie można pojechać znad morza ? Oczywiście nad morze! A w Chałupach byliśmy tak dawno. Kiedy to było ? Czy ten czas musi tak gnać ? Zaczęło się Wielkie Pakowanie.
Paweł tylko oczyma przewracał. Ale jak spakować na cztery dni trzy kobiety, z których co najmniej jedna trenuje do Tri ? Pytam się no jak ? Przecież kobieta nr 1 zużywa codziennie tony pieluch, chusteczek, ulewa co chwilę. Kobieta nr 2 używa swojego nocnika i ciągnie w dodatku za sobą wszędzie ukochanego misia hultaja, dwie lalki (ostatnio wszystkie lale nazywają się jak siostra – Ania ) i co najmniej cztery ukochane książeczki. Pakujemy codziennie plecak pełen tych skarbów do przedszkola, no to jak ich nie zabrać na taki wyjazd. Kobieta nr 3 czyli Ja – planująca wykonać wszystkie zaległe i na zapas treningi bo to przecież aż cztery dni !!! Spakowałam więc strój na basen, ciuchy do biegania ( no cztery stroje bo gdzie to prać 🙂 ), rower , kask , no i trochę kosmetyków 🙂 i …….. uff…….. Paweł mruczał pod nosem ale pomógł mi dopychać kolanem walizkę i znowu przewracał oczyma 🙂 Kiedyś mnie dziwiło, że połowę Pawła torby zajmują ciuchy sportowe ! Teraz sama tak mam 🙂 Jakoś daliśmy radę zapakować dwa samochody kombi po sam dach . No ale to nie moja wina przecież ,bo i jeszcze rower Pawla i Mani, wózki Ani i Mani, hulajnoga, wózek dla lalek no i wózek do biegania musiał się też zmieścić. To przecież aż na cztery dni!!!! I tyle może się zdarzyć , może będzie ciepło, co jak się ochłodzi albo będzie padać…
Na razie jesteśmy tu…. Paweł mówi, że w powietrzu czuć morze.. Ja na swój sposób tez to czuję. Nabieram powietrza w płuca, dotelniam mózg, rozwijam skrzydla…Przedwczoraj pobiegliśmy z Pawlem, moim najbardziej osobistym trenerem 8 km po plaży, bylo dużo ciężej niż po asfalcie. Ale to błękitne morze, ten szum fal, ten oddech Pawla obok.. Tak jak sobie wymarzylam. Czasami jest też mniej romantycznie. Podczas wczoraszego debiutu na moim szosowym rowerze zdarłam sobie kolano. Ale już o tym zapomniałam kiedy po chwili Mania podmuchała kolano i z poważną miną nakleiła mi plasterek z kubusiem puchatkiem. Było też i wzruszająco kiedy pojechaliśmy do Fokarium w Helu i Mania bardzo przejęła się historią foki Krysi, która zgineła przez glupotę ludzi (w jej brzuchu znaleziono 700 monet wrzuconych przez turystów ‘w dobrej wierze’ do fokarium). Oczywiście pluszowa foka Krysia dołączyła od razu do grona pluszowych przyjaciół Mani. Przeżywała tą historię caly dzień.
Przed nami jeszcze dwa dni. Myślę, że jesteśmy szczęśliwcami mieszkając tak blisko tego magicznego miejsca, jakim dla mnie jest Półwysep Helski. Wie to każdy to tu był bo zawsze będzie chciał przyjechac jeszcze raz..
P.S1 Do wszystkich osób podróżujących w niedzielę, 4 maja, między 7 a 9 rano na trasie Chałupy – Hel zachowajcie szczególną ostrożność mijając obiekt w kolorze różowym z napisem TriMama J ! To będę ja na rowerze poruszająca się z prędkością światła !
P.S2 Zabrałam ze sobą również piankę pożyczoną od brata. Dlaczego ona jest na mnie dobra ? Przecież powinna być dużo za duża JTemperatura wody w zatoce póki co nie zachęciła mnie.