Przeczytałam ostatnio artykuł, który dał mi dużo do myślenia. Był poświęcony jednemu z najczęściej występujących, a zarazem najrzadziej rozpoznawanych, problemowi zdrowotnemu, który ma ogromny wpływ na życie pracujących kobiet i matek.
Po przeczytaniu zrozumiałam, dlaczego, kiedy czujemy się czasem takie bardzo zmęczone, to sięgamy wtedy po kawę i słodycze. Przed oczami mamy jeden cel: złapać powera i przeżyć dzień do końca. I dlaczego nagle przybywa nam parę kilo i mamy wrażenie, że częściej chorujemy, a naszą świętą cierpliwość po prostu gdzieś wcięło.
I czasem czujemy jakby coś zwalniało na łączach, w głowie mamy mętlik i jakoś częściej zapominamy. To, co niedawno robiłyśmy w parę minut zabiera nam więcej i więcej czasu.
Aż w końcu idziemy do doktora, bo czujemy, że musi być coś nie tak, ale wychodzimy po wizycie najwyżej z receptą na witaminy. Czyli nic nam nie jest? To w czym tkwi problem? Uwaga! To jest tzw. adrenal fatigue. Po polsku – zużycie adrenaliny. I jest taka grupa, która wydaje się być szczególnie dotknięta tą przypadłością. To ambitne, pracujące mamy.
To one starają się połączyć pracę i dom, zadowolić szefa, dopieścić dzieci. Dużo zadań do wykonania na wielu polach jednocześnie. Pracujemy jak na kilku etatach. I płacimy za to cenę. Nasze ciało daje nam do zrozumienia, że mamy zwolnić, że trzeba wyhamować. Ale nie, my przemy do przodu, ignorujemy symptomy zmęczenia.
I to właśnie przez poziom stresu, w którym żyjemy, nasze nadnercza ulegają wyczerpaniu (tak jak my). Kortyzol, czyli hormon stresu, krążący jak szalony w naszym ciele, podnosi poziom cukru. Prowadzi to do insulinooporności, podwyższa poziom cholesterolu, zaburza sen. Obniża też system odpornościowy i trudniej nam wykaraskać się ze zwykłej infekcji. Cierpi na tym też nasza tarczyca, co skutkuje spowolnieniem metabolizmu.
I nagle nie rozumiemy, co się z nami dzieje. Mamy fajną pracę, mamy super rodzinę, zdrowo się odżywiamy – i mało tego – dbamy o kondycję fizyczną. A coś jakby nie styka.
Zła, zła wiadomość. To wszystko może doprowadzić do poważniejszych chorób, ale nie będę ich wymieniać, bo to z kolei na pewno podniesie poziom stresu!
Przejdę szybko do GOOD NEWS! Można temu zapobiec, można to leczyć – i co najważniejsze – to daje się wyleczyć! Nie ma tu magii. Nie ma szarlataństwa. I na pewno podświadomie każda z nas to wie. To kombinacja odpoczynku, zmian w żywieniu, regularnej aktywności fizycznej (no chociaż 10 -15 minut dziennie) oraz odpowiednich suplementów, które odbudują nasz system odpornościowy.
Wiem, łatwo powiedzieć, gorzej zrobić. Ale poznałyśmy już wroga, a to połowa sukcesu. Teraz tylko opracować strategię walki i będzie dobrze. Musi być.
Na koniec jeszcze to, co sobie zapisałam, czyli rady jak sobie pomóc wyjść na prostą.
1. Zmień codzienny schemat. Ma być inaczej niż dotychczas. Zapisuj – super nowy notes!! – kiedy w ciągu dnia masz najwięcej energii i wszystko idzie jak z płatka. Może to właśnie wtedy trzeba zaplanować zrobienie czegoś ważnego. Zapisuj też, kiedy czujesz się, jakby walec cię przejechał.
2 . Rada druga. Wypracuj lepszy sen. Jeżeli twoje ciało jest zmęczone, to idź wcześniej spać. Może kiedyś byłaś nocnym markiem, ale to się zmieniło i bardziej wysypiasz się idąc do lóżka z kurami (albo może raczej z dziećmi)? Sen ma być nieprzerywany J (no to ja się pytam, a co mam zrobić z Anką, która nadal budzi się często w nocy??? – muszę to rozpracować następnym razem…).
3. Dobry news. Aktywność fizyczna pomaga! I ja to dobrze wiem. Nawet krótka przebieżka po ciężkim dniu daje jakąś energię, pomaga oderwać myśli. Sprawia, że lepiej się czujemy.
4. Wiadomo – dieta. Zdrowa dieta. Zobaczcie, co nam zaserwował Lewandowski odkąd gotuje mu jego żona, Anna. Lepszej reklamy nie trzeba. Trzeba zadbać, żeby w tej diecie była wystarczająca liczba warzyw, owoców. Tak, czasami nie obędzie się bez jakiegoś bustera energii. Niech to będzie kawałek czarnej czekolady albo kilka migdałów i orzechów, a nie czarna kawa. I nie przejadajmy się. To nas rozleniwi i zabierze nam energię.
A my potrzebujemy się czuć pełne energii, pozytywnego myślenia, lekko na sercu i duszy. Tego sobie i Wam życzę. Gdyby ktoś chciał się podzielić ze mną swoimi spostrzeżeniami albo swoimi sposobami na pokonanie zespołu przewlekłego zmęczenia, to będę bardzo wdzięczna. W grupie zawsze lżej…
Z całym szacunkiem i sympatią do kitu takie rady! Tyle to i ja wiem ale zrobić żeby wprowadzić je w czyn?
Masakra!



Aktywność fizyczna: ważna i potzrebna zgoda- ja padam na pysk kładąc dzieci spać i nie ma mowy żeby mnie jakaś siła zerwała na „przebiezke”. Mam trójkę dzieciaków, najmłodsze na cycu, o nieprzerwanym śnie nie ma co marzyć- cud jak pobudek w nocy jest mniej niż cztery!
Mózg odmawia posluszenstwa- ostatnio wróciła z synem ze szkoły bez plecaka, pomyliłam dni na kiedy mial przynieść album…
Zdrowa dieta… Dobrze jak nie zapomnę o jedzeniu
Odporność siadla zupełnie: właśnie mam 8 angina od maja…
Chciałabym być dobrze zrozumialan, ważne rzeczy piszesz ale albo są dla mało zmęczonych albo jetsem ekstremalnym przypadkiem…
Ściskam serdecznie!
Martyna! Dzięki za ten komentarz. Masz rację, to jest frustrujące bo jest ciężko! Powiem Ci ile razy sama mam dosyć i zastanawiam się np co ja robię o 6 rano na treningu zamiast pospać pół godziny dłużej. Ale gdyby nie walka sama z sobą to bym chyba nie dała rady z niczym.. I życzę ci dużo zdrowia. Bo ono jest naprawdę najważniejsze! A poza tym masz super, że masz trójkę dzieci!!! Trimamo!! Przesyłam dużo energii i siły!
Ooooo, jak ja to wszystko czuje…. ale wprowadzam zmiany – owsianka na sniadanie z owocami, kupiłam skakanke, żeby nie tracić czasu na dojazdy do silowni+ćwiczę obolały kręgosłup na treningach z youtube… Zasypiam z synem, słucham w słuchawkach relaksacji, zakupy spozywcze i chemiczne robie przez internet żeby oszczędzać kręgosłup i czas. Dorzućcie proszę Wasze pimysły!
Staram sie wstawać zanim starszy synek wstanie, by moc spokojnie sie umyc i podmalowac, chociaz polezalabym jeszcze chwilke. Cholernie nie chce mi sie zmywac tego makijażu wieczorwm, ale przynajmniej czuje sie lepiej ze soba w ciagu dnia
a tez noce nieprzespane, bo córa na cycu. Ostatnio staram aie ćwiczyć bawiąc sie z dzieciaczkami (młodszy „ciężarek” ma 6 kg, starszy 13
). No i jeśli obydwa egzemplarze śpią, to rzucam wsystko i odsypiam noc
To prawda ,ruch daje energię . Od zeszłego roku staram się biegać. Niestety mogę to robić tylko rano, więc od kwietnia biegam o 5 rano -wszyscy pukają się w głowę … Ale ja budzę się dużo wcześniej i już nie mogę się doczekać kiedy włożę buty …
To mi daje tyle siły i energii. Jestem mama trójki dzieci. Do tego praca ,mąż <3 ,dom, obowiązki. Ale widzę po sobie jakie zmiany we mnie zaszły ,oprócz oczywiście spadku wagi przestałam wiecznie narzekać i marudzić 
Dzięki za tekst! Długotrwałe zmęczenie zawsze prowadzi w złym kierunku, a gdy się nawarstwia i brakuje nam odpoczynku, rodzi się już duży problem. Na pewno warto poszukiwać dla siebie tych rzeczy, które dają nam odprężenie czyli np. bieganie, ogólnie sport. Trening uwalnia endorfiny, odpręża ciało i umysł
Tak jak piszesz, ma w tym również udział zdrowa dieta, która korzystanie wpływa na funkcjonowanie organizmu. Więc warto biegać i jeść dobrze, z rozwagą
Pozdrawiam,
bardzo dzieki za taki fajny komentarz.Ja teraz odpoczynek mam, stopa skręcona i uczę się wolniejszego życia… Pozdrawiam mocno! Słonecznego dnia!
A swoją drogą bieganie uskrzydla :)!