Nie mogę znaleźć dla siebie miejsca.
Nie mogę skupić się na codzienności.
Moje serce rozsypało się na milion kawałków.
Niedziela miała być radosna, rodzinna. Rano trening, potem wymarzone urodziny Marysi na lodowisku i następnie finał Światełka do Nieba. Prawie wszystko poszło zgodnie z planem. Goście na lodowisku dopisali. Dużo dziecięcej radości i wspólnej rodzinnej zabawy. Wracaliśmy szczęśliwi, ale nie zdążyliśmy na Targ Węglowy. Adaś był bardzo zmęczony, a dziewczynki chciały jak najszybciej obejrzeć prezenty.
W drodze spadła na nas ta Wiadomość. Nożownik zaatakował Prezydenta Adamowicza! Szok, niedowierzanie. Jak to?
24 godziny wcześniej witaliśmy się serdecznie i rozmawialiśmy podczas balu charytatywnego. Po balu pisał na swoim facebooku: „Miałem dziś solidną rozgrzewkę przed 27 finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Uczestniczyłem w balu charytatywnym na rzecz dzieci z rodzin potrzebujących z Gdańska Olszynki oraz z Dolnego Miasta. Pomaganie jest dziecinnie proste. Polecam każdemu”.
Wielu z nas nie zmrużyło oka w niedzielną noc. Czekaliśmy na wieści ze szpitala. Poniedziałkowe popołudnie sprawiło, że już nic nie będzie takie samo… Serce Pawła Adamowicza przestało bić.
Gdańsk płacze, na ulicach wszechobecna, smutna cisza. Świat się zatrzymał.
Nasz Gdańsk, w którym oboje, z moim mężem Pawłem, urodziliśmy się, chodziliśmy do liceum, studiowaliśmy, w którym uczyliśmy się bycia otwartymi na świat. Z którego wyruszyliśmy na podbój i poznawanie tego świata, by po paru latach powrócić do naszego miasta i tu zbudować nasz dom i wychowywać nasze dzieci. Tu jest nasze miejsce na ziemi. Tulimy nasze dzieci codziennie, rozmawiamy z dziewczynkami. Ania w poniedziałek rano w drodze do przedszkola powiedziała: „Wiesz mamo, pomyślałam, że będę sprzedawać owoce i zarobię pieniądze dla wujka… żeby wyzdrowiał”. Ona też wie, że trzeba pomagać. Tego uczymy, mówimy codziennie jak ważne jest być dobrym, prawym człowiekiem. Uczymy rozmawiać, rozróżniać dobro od zła. Chcę, żeby nasze dzieci nie bały się świata, żeby były otwarte na ludzi, ufne… żeby spotykały w życiu takich ludzi jak On, dobrych.
Płaczę na myśl o wielkiej krzywdzie, która dotknęła ukochane córeczki Pawła. Co im dzisiaj powiedzieć, żeby nie bały się świata, były otwarte na ludzi?!
Codzienną pracą dla Gdańska i swoją niezłomną postawą sprawiał, że nasze miasto rosło uśmiechnięte, otwarte, solidarne… a dzisiaj jest na ustach całego świata. Gdańsk Adamowicza.
„Gdańsk jest szczodry, Gdańsk dzieli się dobrem, Gdańsk chce być miastem solidarności. Za to wszystko Wam serdecznie dziękuję. To jest cudowny czas dzielenia się dobrem. Jesteście kochani. Gdańsk jest najcudowniejszym miastem na świecie. Dziękuję Wam…” – to ostatnie słowa wypowiedziane przez Pawła Adamowicza do mieszkańców Gdańska zgromadzonych pod sceną Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na Targu Węglowym.
Symboliczna chwila i symboliczne słowa. Jego ostatnia wizytówka i testament.
Prezydent mówił, że „posiadanie busoli moralnej ostatecznie przynosi osobistą korzyść”. Tak został wychowany. Tak wychowywał swoje dzieci. Tak postępował pomimo trudności i problemów. Szukał w ludziach dobra i na tym budował relacje.
Niedawno spotkałam rodziców Pawła Adamowicza. Wzruszyła mnie Ich mądrość i zatroskanie. Zadzwoniłam do Niego, żeby powiedzieć jakich ma wspaniałych rodziców. Potwierdził.
Dziś Oni opłakują swojego syna.. dziś brakuje mi słów na rozmowę z Nimi…
Pozostaje mieć nadzieję i wierzyć, że Jego dzieło będzie kontynuowane. Gdańsku! Podążaj w kierunku, który On wyznaczał. Jako Człowiek, jako Prezydent swojego ukochanego Miasta.
Trzeba czynić dobro, dzielić się nim tak, by zwyciężać zło.
Pawle, Ty zawsze będziesz w naszych sercach. Nie tylko mojej całej rodziny, ale tysięcy Gdańszczan, Polaków. Dziękuję Ci.
Jestem szczęśliwa i dumna, że Ciebie znałam.
Stojąc obok Ciebie, myślałam: ależ On wielki…
Dzisiaj mówię: Ty byłeś Wielki!