Moja tarcza. Optymizm.
Dookoła solidny mróz. Nieśpiesznie ogrzewam się i sycę kolejnymi łykami herbaty. Owocowa, z miodem – musi być pyszna. Wyjechać nie ma dokąd, hotele i stoki pozamykane więc siedzę tutaj.
Uśmiecham się, mrużę oczy, gdy słońce ogrzewa mi policzki. Z każdym wdechem w moje płuca wpuszczam nie tylko powietrze ale też nadzieję, radość, wiarę w siebie i ludzi. Z każdym wydechem oddaję światu siebie, dobre intencje, determinację i miłość … i trochę CO2 😉 Robię to ćwiczenie tak często, jak się da – to moja tarcza. Wdech i wydech. Głęboko, uważnie, w skupieniu.
Życie doświadczało mnie rozmaicie. Coś dawało, coś zabierało. Bywało łaskawe, dobre a innym razem dotkliwie raniło. Cokolwiek jednak by się nie działo, zawsze miałam jedną broń. Wybór. Upaść na kolana lub stawić temu czoła. Dać się zamęczyć własnym lękom czy przepędzić dramatyczne scenariusze precz. Nasze myśli codziennie wiedzione są na pokuszenie przez troski, przykre doświadczenia, niemoc, a w końcu strach. Bywa, że krążą zbłąkane po naszej głowie, nie pozwalają się skupić, rozbiegają się w coraz czarniejsze zakamarki. Nie sposób ich zebrać, opanować. Dobry sen zamieniają w koszmary, chwile zadumy w zamartwianie. Nie wiedzieć kiedy, stajemy się scenarzystami własnych tragedii, przykrości i zawodów. Zapraszamy nieświadomie do swego domu nieszczęścia, smutek i bolączki. A kiedy z naszym wsparciem stają się silne, mocne i prawdziwe …
O to to … same nie miałyby takiej mocy. Rosną, gdy je karmimy.
A gdyby tak szczególnie dbać o te pozytywne, dobre i pozwolić im zabrać nas w bardziej kolorową rzeczywistość. Zostawiać bez wahania, to co już było i z dziecięcą naiwnością patrzeć na to, co przed nami. Nie brzmi jak rada dorosłej kobiety? Matki trójki dzieci? Przeciwnie! To właśnie dzieci mnie do tego zainspirowały, to im zawdzięczam tę perspektywę. Dla nich codziennie jest NOWY DZIEŃ, podczas, gdy dla dorosłych to zwykle WCZORAJ. Niby to samo znaczenie… a jednak. Lubię to wiedzieć. Lubię o tym pamiętać. Dzięki temu mogę się zatrzymać i widzieć więcej, wyraźniej ocenić sytuację. Widzę jutro i pojutrze. Dyscyplinuję myśli, a za przewodnika daję im optymizm. Pozwalam im kwitnąć, aby uwolniły mnie od strachu.
Pozytywne myślenie polega na tym, aby „myśleć w odpowiednim kierunku”. Aby czesać te myśli, układać. I choć w życiu jest miejsce na wszystkie emocje, to warto w dalszą podróż zabierać tylko te pozytywne. Są lekkie, uskrzydlają w przeciwieństwie do tych złych, które jak kamienie trzymają przy ziemi, blokują, spowalniają.
Miniony rok tak szczególnie boleśnie pokazał mi, że nic nie jest dane na zawsze. Przeczołgał mnie emocjonalnie, wywrócił świat do góry nogami. Wydzierał to, co ulubione, po kawałku, żeby na koniec zabrać kogoś ukochanego na zawsze. Nie chcę nawet liczyć dni i nocy, które wpisały się na te ponure karty moich wspomnień.
Ale życie składa się również z takich chwil. Czynią nas ludźmi… którzy mają wybór, jaki życie będzie miało smak.