Co przyprawia(ło) mnie o zawrót głowy?

Zawrót głowyCzasami bolała mnie głowa, ale to przecież nic takiego, prawda? Każdego czasem boli głowa! Kiedyś miałam zapalenie zatok czołowych, więc zawsze jak bolało, myślałam „znowu te zatoki”.  Brałam tabletkę przeciwbólową i przechodziło. Dopiero w pierwszej ciąży bóle stały się prawdziwą udręką.

Bolało ciągle, czasem trochę mniej, a czasami dosłownie rozsadzało mi czaszkę. Myślałam, że to hormony, zatrzymanie wody przez organizm, a może mój leczony kiedyś kanałowo ząb.

Ale czym jest ból w porównaniu z niesamowitym uczuciem mocy, takiego powera, którego dawałświadomośćże będę mamą! Myślałam o tej istotce w brzuchu, a nie głowie.  Bóle nasilały się im bardziej zaawansowana była ciąża. W listopadzie były nie do zniesienia, a do tego doszły problemy ze wzrokiem. Nie mogłam czytać, wszystko na co patrzyłam wyglądało jak przez gęstą mgłę, błędnik wariował. Wtedy przestraszyłam się na serio… zwłaszcza, że widziałam jak przestraszyli się moi bliscy. Wraz z lekarzem podjęliśmy decyzje, że ze względu na wzrok nie mogęurodzić naturalnie. Na cesarskie cięcie nie byłam przygotowana. Przecież chodziłam nawet do szkoły rodzenia!!!

Wszyscy, nie tylko ja, mieliśmy nadziejęże po porodzie hormony się uspokoją i sytuacja wróci do normy… Jakże sięprzeliczyliśmy.

Fakt, wzrok trochę się poprawił, ale te potworne bóle głowy pozostały.  Dla mnie liczyło się tylko to, że miałam Manię, zdrową córeczkę, moją małą kruszynkę. Te ciemne oczka patrzące na mnie. Te małe rączki.

W końcu nie dało się dalej zaprzeczać i zaklinać rzeczywistości. Rezonans magentyczny. Jednego dnia bez kontrastu, bo karmiłam Marysię. Po badaniu powiedziano mi, że trzeba zrobić dokładniejsze badanie, z kontrastem, że coś tam jest, ale nie wiadomo do końca co i trzeba ponowić badanie. Dopiero po jakimś czasie dowiedziałam sięże Paweł i mama już wiedzieli…liczyli, że badanie bez kontrastu było błędne, i że wszystko się wyjaśni. Całą noc ściągałam pokarm, łzy leciały. Byłam przerażona i wściekła. Dziś mogę  powiedziećże to była najgorsza noc mojego życia.Świadomośćże coś mam w głowie, że jestem chora w momencie, kiedy moje maleństwo ma zaledwie 3 tygodnie. Tej nocy ja, życiowa optymistka, silna kobieta, rozsypałam się na kawałki. Przed oczami miałam najczarniejszy scenariusz. Paweł mnie pocieszał i chyba to pozwoliło nam obojgu przetrwać noc… Wtedy nie wiedziałam, że sam w środku był w strzępach, ale był silny dla mnie.

Następnego dnia mało serce mi nie pękło kiedy próbowałam karmić Manię z butelki, a ona biedna nie wiedziała dlaczego mama wpycha jej zimny kawałek silikonu do buzi. Badanie z kontrastem potwierdziło najgorsze. Guz mózgu położony na podstawie czaszki. Na skrzyżowaniu nerwów wzrokowych, pomiędzy dużymi naczyniami. Guz wielkości jajka uciskając te nerwy powodował problem z widzeniem. Lekarze powiedzieli, że ten typ guza rośnie bardzo wolno, milimetr na rok. Mogłam już go mieć od 15 lat!

Pierwsze dni nie byłłatwe. Patrzyłam na Manię i płakałam. Ona taka malutka. Wiedzieliśmy, że ta operacja jest niezwykle trudna, szukaliśmy informacji wszędzie. Wiedziałam, jakie mogą być powikłania: od utraty węchu, wzroku, po najgorsze…

W tym ciężkim okresie utwierdziłam się w tym, jak niesamowitą mam rodzinę i jak wspaniałych przyjaciół! DziękujęWam wszystkim jeszcze raz. Pomagali też obcy ludzie ze świata, którzy chcieli pomóc. To mi dało wiarę, wewnętrzny spokój i na nowo napełniło siłą, której tak potrzebowałam. To było dziwne uczucie, ale wtedy czułam, że wszystko będzie dobrze. Mówiłam mamo, w sumie to dobrze, że to się mnie przytrafiło – bo ja jestem silna i dam radę”

Pierwszy raz w Instytucie Onkologii w Warszawie byłam w październiku, a datę operacji ustaliliśmy na koniec listopada 2012. 26 listopada nadszedł bardzo szybko. Operacja trwała 7 godzin. Czy się denerwowałam? Tęskniłam za Marysią. Zastanawiałam się co włożyć na głowę po wyjściu ze szpitala, żeby jej nie przestraszyć moją nową fryzurą, a właściwie jej brakiem.

Po tygodniu byłam już w domu. Nigdy nie zapomnę pierwszego spotkania z Manią. Moja dziewięciomiesięczna córeczka (która pod moją nieobecność zaczęła chodzić!), przytuliła się do mnie, położyła głowę na moim brzuchu, była tak delikatna, że nawet mruczała szeptem. Ona na swój sposób wiedziała, rozumiała wszystko. Płakałam jak bóbr.

Według mnie zapłaciłam najniższą cenę. Straciłam węch i smak, ale za to podwójnie wyostrzył mi się apetyt na życie!!!

 

 

Komentarzy: 1Dodaj komentarz

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są zaznaczone