Jaki plan na urodziny? Bo ja robię Iron Mana :)

FullSizeRender (9)

Jeżeli 5 lat temu ktoś powiedziałby mi, że zrobię Iron Mana to bym pewnie popukał się w głowę. W tamtych odległych czasach po przebiegnięciu kilometra miałem ostrą zadyszkę.
Teraz, minus 10kg później, stanąłem na starcie Mistrzostw Europy IM we Frankfurcie.
Do tych zawodów przygotowywałem się od września 2014. Ciężkie treningi pod okiem Marcina Florka z Labosport, obóz w Kątach Rybackich i dwa tygodnie na obozie AT na Majorce robiły swoje. Czułem się świetnie, forma rosła: biegałem szybciej, na rowerze noga podawała, na basenie Tadeusz Czepukojć z Torus Triathlon Team zadbał, żeby forma też była odpowiednia.
Po drodze kilka przeziębień, raz antybiotyk, ale w sumie nic poważnego. Co najważniejsze – żadnej kontuzji…czy może być tak pięknie??? NIE! Zaczęło się 10 dni przed startem…

FullSizeRender (10)

1. 10 dni przed startem: prognoza pogody – we Frankfurcie ma być 36-38C w cieniu. Wiedziałem, że pogoda nie pomoże w osiągnieciu super rezultatu, ale pogoda nie mogła sprawić żebym nie stanął na starcie. Za dużo poświęciłem (nie tylko ja, ale cala moja rodzina) temu startowi żeby jakiś upał mnie teraz powstrzymał.
2. 9 dni przed startem: zamazane widzenie w lewym oku. Chyba nie muszę mówić z czym się nam to skojarzyło. Wiedziałem, że to musi być związane z ciężkimi treningami i ogólnym zmęczeniem, ale wizyta u okulisty musiała być. Diagnoza – zwyrodnienie siatkówki obwodowej. Co to oznacza – że przy upadku np. na rowerze, mogłaby odkleić się siatkówka…Pani doktor powiedziała, że jeszcze przed zawodami powinienem zrobić szczegółowe badania i prawdopodobnie zabieg laserowego doklejania siatkówki. Umówiłem się na środę.
3. 8 dni przed startem – w ramach relaksu wsiadam na mój zwykły rower i zabieram Marysię na przejażdżkę. Podczas wyjeżdżania z garażu i mocniejszego depnięcia na pedał coś strzyka mi w kolanie. Na początku niby nic, ale wieczorem kolano bolało przy wstawania z krzesła. Przy truchtaniu ok, ale nie mogłem nadepnąć na pedał w rowerze.
4. 6 dni przed startem. Widzenie w lewym oku w normie, czekam na środę. Kolano ciągle boli. Idę to Łukasza Szczęsnego z VeloLab żeby mnie ratował. Po zabiegu jest lepiej.
5. 5 dni przed startem – wsiadam na trenażer, kolano boli po ok. 20 minutach lekkiego kręcenia.
6. 4 dni przed startem – po dokładnych badaniach Pan doktor z AM mówi, że zwyrodnienie jest, ale nie na tyle duże żeby operować. Kontrola za 8 miesięcy. Zamazane widzenie musiało być efektem zmęczenia. Kolejna wizyta u Łukasza. Kolano znowu trochę lepiej, ale podczas kręcenia odczuwam ból.
7. 3 dni przed startem – jedziemy samochodem do Frankfurtu, kolano boli. Rozważam taki scenariusz: wejdę do wody, przepłynę, wsiądę na rower i zobaczymy. Jak będzie bolało to zejdę z trasy po kilku kilometrach. Start życia, rok wyrzeczeń, wylany na treningach pot – to wszystko może pójść na marne. Tuńka nic nie mówiła, wiedziałem że się martwi.
8. 2 dni przed startem – idziemy do miasteczka IM na starym mieście. Po drodze, na ulicy widzę gościa w kitlu, a obok niego model kręgosłupa. Widzę, że to jakaś promocja typu ‘kup nasze krzesło a przestanie cię boleć kręgosłup’, ale co tam – podchodzę do gościa i mówię mu o moim problemie. Okazuje się, że to rehabilitant. Mówi, że mi pomoże. Umawiamy się na wizytę w jego gabinecie w sobotę o 9 rano. Może to jakiś znak, światełko w tunelu.

FullSizeRender (6)
9. Dzień przed startem – Detlef (tak sie nazywa rehabilitant) stawia podobna diagnozę jak Łukasz – to prawdopodobnie powięź. Najpierw masaż. Potem pyta czy miałem kiedyś akupunkturę…nie miałem, ale czy chcę mieć taki debiut dzień przed startem w IM!?!?! Zgadzam się. Za chwilę 3 igły lądują w moim kolanie. Potem jeszcze lekki masaż i oklejenie kolana taśmami. Detlef każe mi zrobić przysiad na jednej nodze. Mówię, że nie ma szans bo boli. Próbuje…coś tam czuję, ale jest ok. Pomogło! Tylko aby do jutra się utrzymało!

kolanoPo południu odprawa przed zawodami: pierwsza informacja – “no wetsuit contest”. Czekałem na jęk zawodu zgromadzonych zawodników. Nie usłyszałem nic. Cisza. Myślę, że w głębi duszy większość się ucieszyła. Nie dlatego, że woleli pływać bez pianek, ale dlatego że coraz bardziej znikała presja na wynik. Organizator prosił wszystkich o rozwagę na trasie: “Tomorrow will not be about compete, let’s all complete”. Oklaski!

FullSizeRender (7)
10. Dzień startu. Pobudka o 4 rano (nie wiem czy łącznie 3 godziny przespałem). Razem z moimi przjaciółmi, Radkiem i Okoniem jedziemy autobusem do strefy. Tam sprawdzamy rowery, dobijamy kola do 10 atmosfer. W strojach startowych idziemy na plaże. Niesamowity widok – ok 3,000 osób na linii startu. 6:40 wystrzał z armaty – zawodnicy pro już w wodzie. Frodeno jeszcze nie wie,  że pobije tu rekord! Dwie minuty po nich pro Panie, po kolejnych 8 minutach – czerwone czepki. A po kolejnych 10, dokładnie o 7 rano, do wody wbiegła cała reszta, a wśród nich nasza trójka.

IMG_0653

IMG_0671

Pierwsza prosta to walka o miejsce w stadzie! Płynęło się ciężko, tłum straszny. Za bojką nawrotową zacząłem trochę przyspieszać bo było luźniej. 1500m w 30 min. Może być. Przy przebiegnięciu przez plażę poprawiłem skopane okularki i chip i znów do wody na drugie kółko. Wtedy zacząłem płynąć swoje. Kiedy mijałem czerwone czepki pomyślałem, że nie jest tak źle. Z wody wyszedłem po 1:14. Taki czas w piance brałbym w ciemno! Bez pianki to dla mnie było najlepsze pływanie w Tri karierze.

FullSizeRender (8)

Rower – po pierwszych płaskich kilometrach kolano nie bolało. Jadę dalej! Na podjazdach odpuszczałem, żeby nie ryzykować. Trasa była szybka z kilkoma podjazdami. Na jednym z podjazdów kibice robili tunel jak na Tour de France!!! Niesamowite uczucie – jedziesz i nie widzisz drogi. Dopiero na metr przed Tobą kibice się rozchodzą, a ty widzisz kolejne metry podjazdu. Temperatura w słońcu wynosiła 49C. Asfalt się topił. Anything is possible! Do T2 dojechałem w 5:31. W takich warunkach i okolicznościach przyrody bardzo przyzwoicie.

Bieg – cztery pętle po 10,5km. Większość trasy bez cienia. Temperatura 35-37C. Na drugim kilometrze każdej pętli była strefa Special Needs – jedyne miejsce, w którym kibice mogli pomagać zawodnikom. To tam po każdej pętli czekały na nas najwierniejsze kibicki – Tri żony. Tuńka podawała mi żele, wodę, krem z filtrem. Ale najważniejsze, że po prostu tam była. 22km szło ok. Potem zaczęły się skurcze. Pierwszy raz w życiu złapał mnie skurcz w pachwinie. Łydkę czy udo można ponaciągać i się leci dalej. Skurcz w pachwinie powodował, że nie mogłem ruszyć nogą. Typowe oznaki odwodnienia. Wizyta w Toi Toi potwierdziła obawy – mocz ciemny… zdecydowanie za ciemny. Trochę się przestraszyłem, bo to oznacza, że nerki się obraziły. Na następnej stacji wypiłem kilka litrów płynów, na następnej to samo. Po ok 30-40 minutach wizyta w Toi Toi. Jest lepiej. Kolor lepszy. Jak mantrę powtarzałem do siebie: „Pain is temporary, Iron Man is forever”! Potruchtałem dalej. Do mety już tylko kilkanaście kilometrów. Co 10.5 kilometra Tunia mówiła mi ile osób nam kibicuje, nie tylko tam na miejscu, ale też Polsce. Wielu przyjaciół śledziło moje poczynania na żywo w internecie, a moje małe ksiezniczki z rodziną z wakacji na Kaszubach! Za Wasz doping – dziekuję! Wy wiecie ile to dla mnie znaczyło!!

FullSizeRender (9)

FullSizeRender (11)

IMG_0817

IMG_0907To niesamowite uczucie kiedy zbiegałem do mety. Widziałem jak większość skręca na kolejne pętle, a ja już mogę się cieszyć biegnąc po czerwonym dywanie. Okoń, który skończył 15 minut wcześniej, zadbał o specjalne powitanie dla mnie. Powiedział spikerowi o moich urodzinach.

Ostatnia prosta. Doping taki, że aż uszy bolały. Trybuny, fajerwerki, muzyka, na zegarze 11:45!

“Happy Birthday Pawel! You are an Iron Man!”.

FullSizeRender (6)

IMG_0803

FullSizeRender (8)

FullSizeRender (10)

 

komentarze 3Dodaj komentarz

  • Czytajac opis Twojego startu plynalem, jechalem i bieglem z Toba!!!! W dzien Twoich zmagan wpatrywalismy sie z Julka w tablet, analizowalismy czastkowe wyniki a ja czulem Twoj wysilek, bol, rozterki! Gratulujemy raz jeszcze!!!!!

  • No i jeszcze jedna sprawa!!! Doping Natalki i pozostalych Dziewczyn! To najbardziej potrafi docenic Julka, ktora uznawana jest przez znajomych i przyjaciol przez jedna z najlepszych w tym fachu:) Doping takich Kibicek na trasie Ima – bezcenny!:)))

  • Teraz pora na kolejnych w tym mnie,tylko daj czas,jakieś 2-4 latka…WIELKIE GRATULACJE i podziękowania za…MOTYWACJĘ ukończeniem ME!!!

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są zaznaczone