3 Triathlony w 4 tygodnie. Czyli ze Starogardu, przez Bydgoszcz do Gdańska

3 Triathlony w 4 tygodnie. Czyli ze Starogardu, przez Bydgoszcz do Gdańska.

Ostatni start za mną. Ostatnia meta. A mam wrażenie, że się dopiero rozkręcałam… ☺

Chyba dlatego, że w zeszłym roku kontuzja zupełnie wyłączyła mnie z treningów, to wzrósł (potroił się ) apetyt na starty. Żądza złota jednym słowem! Trzy triathlony w ciągu 4 tygodni?!? Wydawało mi się, że jakoś to będzie, że to bułka z masłem, ale im bliżej było do daty pierwszego startu w Starogardzie, na imprezie @Triathlon Energy tym bardziej stawało się jasne, że za mało trenowałam. Na szosie byłam tylko kilka razy. Trochę udało się pokręcić na rowerze stacjonarnym w domu, ale trening na szosie (w plenerze), na zakrętach to zupełnie co innego. Nieco więcej pływałam, no przynajmniej ostatnio. Przed wodą zawsze odczuwałam respekt (a kto go nie ma?). Perspektywa przepłynięcia podczas gdańskiego triathlonu 1,5 kilometra w Bałtyku sprawiła, że (prawie) ochoczo wstawałam o 5 rano na basen. Ostatnio nawet 3 razy w tygodniu. Do tego doszły (wprawdzie tylko 4) treningi open water. I wiecie co? Pomogło.

Start 1 Starogard Gdański, 1/8IM, Triathlon Energy

Kiedy wybiegałam w Starogardzie z jeziora, nawet nie tak bardzo zmęczona (dystans pływania 475 metrów), pomyślałam sobie: „ok, jest dobrze”. Na rowerze też mi się wydawało, że „depnęłam”. Wprawdzie Paweł, który czekał na mnie w strefie zmian (22 minuty to zapewne jedna z dłuższych stref zmian w historii triathlonu 😊) swoim pytaniem ,,A co ty, na spacerze byłaś? ” trochę mnie sprowadził na ziemie ☺. No i ten bieg. Niby tylko 5,5 km, ale nogi miałam jak przyklejone do nawierzchni, nie mogłam ich oderwać od ziemi. Na dodatek rosnąca z kwadransu na kwadrans temperatura. Lato jakby sobie przypomniało nagle, że to jego pora i chciało w ciągu kilku godzin nadrobić zaległości. Lekko nie było, ale na mecie, kiedy podbiegła do mnie jedna z debiutujących uczestniczek mówiąc: „Natalia – gdyby nie Ty, to nigdy bym nie wystartowała. Dziękuję” popłynęły mi po policzkach łzy wzruszenia. To była jedna z tych chwil, kiedy czuję, że to co robię ma sens. To ja dziękuję Tobie Olu! – „dziewczyno z mety”.
Ogólne wrażenie z zawodów bardzo dobre! Starogard się spisał na medal! Zdecydowane plusy to meta na stadionie, setki kibiców, runda honorowa na bieżni, fajny pakiet startowy. Dobrze zaplanowane trasy (bardzo dobry asfalt), przyjemne jezioro. Na pewno będę tu startowała za rok!
Specjalne podziękowania dla Marcina, Adama, Waszych super żon i oczywiście dzieci, które pomagają, pracują, i startują (!!!) w zawodach. Robicie kawał świetnej roboty. W zeszłym roku zawodnicy przekazali Wam wiele uwag, tych pozytywnych i tych trochę mniej pochlebnych, ale wiecie co? Pokazaliście, że potraficie słuchać, zmieniać, ulepszać. Według mnie, Wasz cykl staje się konkurencją dla najlepszych tego typu imprez w Polsce. Dzięki jeszcze raz za to, że mogłam być z Wami.

Przedstartowe rady od Mistrza!

Start 2 Bydgoszcz, 1/8IM, Bydgoszcz Triathlon

Do Bydgoszczy na @Enea Bydgoszcz Triathlon pojechałam po trzech tygodniach. Dla mnie start w tej imprezie to zawsze wielki zaszczyt. Jestem w „Bydgoszcz Triathlon Team (BTT)” od początku (3 lata), dlatego czuję, że to też takie jakby moje dziecko. Uwielbiam chłopaków i dziewczyny z BTT, bo wkładają w organizację tej imprezy całe serce! I to widać. Ponieważ robią jedną imprezę TRI w ciągu roku, jest ona zawsze przygotowana na tip top. To też się czuje. Idealne miejsce dla debiutantów. Podczas krótszego dystansu (1/8 IM: 475 pływanie, 22 km rower, 5 km bieg) płyniesz z prądem rzeki, co sprawia, że pływanie, które jest zmorą dla wielu myślących o debiucie w triathlonie, staje się nie tylko wykonalne, ale wręcz przyjemne! Trasa rowerowa z jednym podjazdem i bardzo dobrą nawierzchnią. Bieganie wzdłuż kanału Brdy, przez Stare Miasto, przez most, a potem dobieg do mety gdzie czeka na każdego Gracza 😊 – konferansjer, który dodaje +10 punktów do atmosfery zawodów! Odbierasz medal i uczestniczysz w wielkim triathlonowym happeningu, z rewelacyjną strefą finishera: lody, piwo i masaże są już na większości zawodów w Polsce (tak tak, strefy finishera w Polsce są bardzo bogate w porównaniu do stref z wielu zagranicznych imprez tri), ale Food Truck Festival już nie! Super pomysł. Kibice, zawodnicy, dzieci i starsi – każdy znajdzie coś dla siebie. Zamierzam przywieźć tu grupę TriMamy w przyszłym roku. Sztafety, a może i samodzielne starty. Kto się pisze?
Czyli Bydgoszcz – następne miejsce, w którym muszę być w przyszłym sezonie.

Dziękuję Klubben za super piankę!

Fot. Maratomania

fot.Pawel Naskrent/maratomania.pl

 

Start 3 Gdańsk, Dystans Olimpijski, Triathlon Gdańsk

Triathlon w Gdańsku. W moim mieście, miejscu dla mnie szczególnym. To tu się w końcu wszystko zaczęło. Tu była moja pierwsza meta, tu się zakochałam… w Triathlonie. Tu, żyjąc bez węchu i smaku poczułam „zapach” potu i słoność łez wzruszenia. To taka moja pierwsza TriMiłość. Chyba odwzajemniona ☺.

Temu miejscu należy się coś więcej, coś szczególnego ode mnie. Dlatego tu postanowiłam zmierzyć się po raz pierwszy z dystansem olimpijskim (1,5 km pływanie, 40 km rower i 10 km bieg). Wisienka na torcie tego sezonu startowego ☺.

Emocjonowałam się bardzo. Nie tylko dlatego, że razem z Pawłem startowaliśmy „u siebie”, ale również dlatego, że po raz pierwszy mieliśmy wystartować trirodzinnie z naszymi córkami. Ich debiut odbył się w sobotę, dzień przed naszym startem.

Marysia(5,5) i Ania (3,5 ) dobrze wiedzą co znaczy słowo TRIATHLON. W końcu na co dzień widzą trenujących nas ☺. Liczba butów do biegania, bidonów, okularów i czepków jest u nas imponująca. Dlatego było naturalne, że na liście uczestników Gdańskiego Triathlonu Dla Dzieci znalazły się Marysia i Ania. Jak było? Super! Naturalnie. Tak jak powinno być. Bez stresu, bez parcia na wynik i patrzenia na zegarek. Dla samej radości, dla przyjemności, absolutnie szczerze. I dla mety, gdzie większą radość sprawiła dziewczynom wielka, świeża drożdżówka i duże maskotki niż medal…

Miałam to w pamięci następnego dnia, kiedy była moja kolej. Znacie (jeżeli nie – to musicie poznać !) to uczucie, kiedy stoisz na starcie w czarnej piance i czepku. Wszyscy obok wyglądają tak samo. I czujesz tę więź, tę pewność, że sąsiadowi z prawej serce na pewno bije szybciej niż zwykle, tak jak sąsiadowi z lewe. Przed startem kolega, patrząc na ostatnią boję wskazującą jak daleko mamy dopłynąć w głąb morza zapytał: „Widzisz gdzie ona jest ? Toż to bliżej Szwecji niż Gdańska!”. Ten start jest dla twardzieli. 1500 m w Bałtyku, bez wyczuwalnego dna, z falą morską. Trzy lata temu płynęłam tu stylem ,,mieszanym”: trochę kraulem, trochę żabką, trochę „bezstylowo”. W tym roku było zdecydowanie lepiej mimo tego, że jakieś dodatkowe 200 metrów dołożyłam, bo coś słabo u mnie z nawigacją ☺. Ale czas mimo wszystko miałam niezły, 35 minut. Na rowerze jechałam na luzie. Oczywiście Paweł potem znowu skomentował, że jednak trzeba jeździć i jeździć i mieć to w nogach bo potem jadę średnią 25 km/h i zwiedzam… Na usprawiedliwienie mogę dodać, że miałam, jak to się kiedyś mówiło tzw. „kobiece dni” i pewnie stąd ta słabsza jazda. Biegło mi się natomiast naprawdę dobrze. Jeżeli widzisz twarze kibiców i słyszysz ich okrzyki, to jest super! Jeżeli nie modlisz się, żeby ten bieg już skończyć ,to o to chodzi. Jeżeli na mecie masz siłę, żeby ucałować medal i podskoczyć z radości to start można uznać za zaliczony piątkę! Wbiegliśmy na metę we czwórkę (Paweł, po ukończeniu zawodów, dołączył do mnie i razem przebiegliśmy 5km, na ostatniej prostej dołączyły do nas dziewczynki). To był najwspanialszy medal – rodzinny! Było radośnie i donośnie. Tak po Gdańsku.

Decyzja – oczywiście startujemy razem wszyscy w przyszłym roku!
\|/

P.S

Jest jeszcze jedna rzecz, o której muszę opowiedzieć. Kibice. To ich doping daje Ci kopa i pcha Cię na metę. To ich wsparcie jest bardziej energetyzujące niż power bary. A jeżeli dodatkowo Ci co krzyczą: „TriMama! Tunia! Tunia!”, przyszli tam specjalnie dla ciebie?. Przytaszczyli wielki baner, nadmuchali różowe balony, ubrali takie same koszulki i machają pomponami? Czy mając takich kibiców możesz nie ukończyć biegu? Możesz nie dobiec? Odpowiedź – nigdy w życiu. Dziękuję Wam różowa TriMama team!

Jestem ciekawa Waszych spostrzeżeń z triathlonowych tras. No bo właśnie myślę, co by tu dołożyć w przyszłym roku? Jakie miejsce wybrać? Cztery starty w czwartą rocznicę debiutu? A może w tym sezonie jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa ☺ Już zaczynam planować ….

 

 

 

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są zaznaczone