Jutro międzynarodowy dzień pizzy.
Jak myślę pizza – myślę Włochy. Myślę Włochy- myślę Sycylia, myślę Sycylia- myślę Rilievo (malutka sycylijska wioska). Myślę Rilievo – myślę pizza.
Dlaczego?
W Nicei gdzie studiowałam w ramach Erasmusa poznałam wielu niesamowitych ludzi. O moich przyjaciółkach już Wam pisałam tutaj.
Dziś opowiem o moich sycylijskich przyjaciołach- Cicco i Vito.
Prawdziwe sycylijskie chłopaki z sercem na dłoni. To oni nauczyli mnie słuchać włoskiej muzyki, przyrządzać prawdziwe espresso, nie wstydzić się łez ( potrafili wzruszać się na kreskówkach) i doceniać mangiare (jedzenie). Dzięki nim byłam trzykrotnie na Sycylii (raz na weselu siostry Vito). I wiecie co pamiętam najbardziej? Pizzę! Kiedy pewnego dnia Cicco powiedział, że dziś będzie na kolacje pizza i będzie 40 osób (tylko rodzina!!!) to sobie pomyślałam ” o rany ile blach tej pizzy trzeba będzie zrobić?” Blach?? Co ja wiedziałam o pizzy ??. Nic.
Wyobraźcie sobie wielki ogród, zapach jaśminu ( to było przed operacją, więc jeszcze czułam zapachy), na drzewie rosnące owoce khaki (co za pychota!!!). I w tym ogrodzie stoi wielki stół i ławy, mogące pomieścić 40 osób. W rogu jest piec, ogromny piec, a w środku buzuje ogień. I potem zaczyna się schodzić rodzina. Jedna ciocia z wujkiem niosą balie pokrojonych pomidorów, następni niosą wanne papryki, jeszcze inni wiadro cebuli. I jest główno dowodząca ciocia – nazywaliśmy ją potem Mamma Pizza. To ona obsługiwała piec przez cały wieczór. Upiekła, hmm nie mam pojęcia. 80 pizz??? Najpierw jak wygaszono ogień i wyjęto popiół to umyła piec i do takiego rozgrzanego pieca wkłada się na takiej dluuuugiej łopacie pizze, które inne ciocie ciach ciach przygotowały na stole. Każda inna, mama pizza tylko wkładała i wykładała. A myśmy jedli i pili i jedli i pili… Wujek Aldo i Cicco grali na gitarze, my śpiewaliśmy (nawet ja: Sono Italiano, italiano vero :). Wspomnienia z Sycylii na zawsze noszę głęboko w sercu! Pokochałam ją, a ona nas 🙂
Ta pizza była absolutnie inna niż cokolwiek co jadłam do tej pory. Może to ta atmosfera, może to sycylijskie domowe wino. Ale to był jeden z najlepszych posiłków w moim życiu. Wspomnienia z Sycylii na zawsze mam głęboko w sercu!
Dziś zrobiliśmy pizze na kolację, wpadła rodzinka. Wyciągnęłam zdjęcia z Sycylii. Nie wiem jak to się stało, że nie mam zdjęcia TEJ Pizzy! Chyba za dużo wina wtedy było 🙂
Nasza pizza wyszła pyszna! Dziękuję Ci Italio za pizze!
P.S. Koniecznie musimy tam wrócić. Marysia i Anka będą zachwycone!
Musicie spróbować kamienia szamotowego do wypieku pizzy. Polecamy!