Relacja z Enea Bydgoszcz Triathlon – część druga

Relację ze startu pisze się zwykle na gorąco, no może na drugi dzień, ale pisanie o tym co się zdarzyło więcej niż miesiąc temu. Ech! Ko to by czytał! 🙂
Zwalam to na wakacyjny czas, który rządzi się swoimi prawami! (chyba już marzę o 1 września i powrocie Marysi do szkoły i Ani do przedszkola :). Jakoś nie miałam spokojnej chwili, by usiąść i pisać.
Mam nadzieję, że to rozumiecie i mimo wszystko przeczytacie! Bo to był jednak niesamowity dzień!

Teraz, kiedy na medalach zebrało się już trochę kurzu to gdy zamknę oczy to widzę te wszystkie obrazy, pamiętam ten szalony doping i czuję dumę… ale po kolei…

Niedziela. 6 rano. Pobudka. Adaś spał naprawdę nieźle (jedząc w nocy tylko 3 razy, co jak na mojego uzależnionego od mamusiowgo mleka synka jest zupełnie przyzwoicie! :)). Adaś nie musi niczego odsypiać. ZA TO JA – czuję we wszystkich mięśniach wczorajszy start. Każde przekręcenie się na drugi bok wywołuje ból. Ale żeby tylko to. Czuję w całym ciele lekką nerwowość. Chyba większą niż wczoraj. Dziś jestem kibicem i będę przeżywać metę nie raz ale pewnie ze 100 razy! Wiedziałam, żę oprócz rodziny i TriMama team będę równie zażarcie kibicowała innym startującym. Tym, których znam i tym, których nie znam. Będę zdzierać gardło, a moje serce nie raz będzie walić jak szalone.

7.00 rano. Ktoś puka do drzwi naszego hotelowego pokoju. Otwieram. To mama. Stoi w stroju triathlonowym.
Ja: „No coś ty! Masz start dopiero o 13!”.
Mama: „Łatwo ci mówić. Ty masz już to z głowy. Jeszcze raz tylko mi powiedz dokładnie co mam robić po kolei w tych strefach zmian!?”.

Moja mama jest roztrzepana. Potrafiła zostawić walizkę w hotelu w Jerozolimie, kupuje jogurt niegazowany i wiecznie czegoś szuka. Naprawdę nie zdziwiłoby mnie, gdyby wbiegła na metę w czepku na głowie. Powtarzam więc jeszcze raz od nowa: „Wychodzisz z wody i…”.

8.00. Puk, puk. Tym razem do pokoju wchodzi mama Pawła, która już niedługo zmierzy się z etapem kolarskim w sztafecie. Zanim cokolwiek powiedziała…puk puk – wchodzi tata Pawła, który w ich rodzinnej sztafecie będzie biegł! Nawet nie wiecie, jak bardzo ten widok napawał mnie dumą: cała rodzina szykująca się do startu, a Marysia i Ania w ferworze oklejają kaski i rowery i naklejają TriMamowe tatuaże.

9.00. Wychodzimy z hotelu. Po drodze chcemy kupić bułkę i miód. Mama chce zjeść takie śniadanie, które mi wczoraj dodało mocy!

10.00 Gromadzimy się we wcześniej ustalonym miejscu. Tu niektórzy z nas zadebiutowali rok temu, niektórzy dziś po raz pierwszy poczują smak sztafetowej rywalizacji. Paweł odprowadził mamę do strefy zmian. Rozmawiali tylko o jednym: „Wychodzisz z wody i …”.

Kiedy przyszli nad brzeg Brdy, wszyscy już na nich czekaliśmy. Cały mój Tri Mamowy team. Było nas łącznie kilkadziesiąt osób – może nawet byliśmy najliczniejszym teamem na tych zawodach? Czuje się lekkie napięcie, ale też wybuchamy co chwilę śmiechem, w grupie tyle rzeczy jest do powiedzenia, każdy strach robi się małym straszkiem 🙂 A każde słowo zamienia się w wielki, motywacyjny tekst! Kopniaki na szczęście, uściski i… START!

Paweł, moja mama i rodzice Pawła – wszyscy z uśmiechem na twarzy!
Brakuje jeszcze kilku osób. Ekipa TriMama Team
Różowo 🙂

11.00 Zaczęli nasi pływacy ze sztafet. Paweł i Anita dopłynęli niemal równo… ze wskazaniem na Anitę 🙂 Kiedy z wody wychodzili kolejni, następni byli już na rowerach (Andrzej wykręcił taką średnią, że zastanawiałam się, czy przypadkiem nie skrócił trasy :), Tomek zrobił kilka kilometrów więcej), a ja biegałam między nimi starając się wszystkim kibicować. Zrobiłam chyba półmaraton, i to górski, bo ciągle przeprawiałam się przez stalowe kładki.

12.00 Mój brat Jasiek ustawia się w kolejce do startu. W tym roku zaplanował 8 startów, w Bydgoszczy wybrał 1/8. On w odróżnieniu od całej reszty nie ma tremy. Idzie na wynik!

13 coś. Stoję z Adasiem i moim Tatą przy wyjściu z wody. I… jest! Widzimy Mamę. Wychodzi z wody, mało tego – lekko nawet truchta! Jest dobrze!

Przedtem mówiła: „Jak mnie dotknie jakiś ten zielony glon to spanikuję”. Potem powie: „Cały czas myślałam o twoich słowach – Piękne zielone roślinki wyciągające się do słońca. To mi pomogło”.

Następny dowód na to, że wszelkie ograniczenia są głównie w naszej głowie.

Wyszła z wody! Ufff

Na metę co chwilę wbiegają nasze sztafety. Biegną trzymając się za ręce. Nawet teraz, kiedy to piszę to mam ciarki. Piękny widok. Ostatnie piątki mocy przybija niezawodny, najlepszy Kuba! Uwielbiam jego powitania i tę konferansjerkę! Pamiętacie? „Jak się pocić to tylko w różu!”.

Pawła Tata pobiegł swoje najszybsze 5 kilometrów

Ania i Marysia wczoraj wbiegały ze mną na metę. Teraz Ania czeka z babcią Zosią i Pawłem na Dziadka Tadka. Kiedy on pojawia się za zakrętem, wszyscy łapią się za ręce i tak finiszują! „Brawo Dziadek” piszczy Ania. Widzę, że Paweł pęka z dumy. Rodzinna sztafeta!

15 coś. Śledzimy wyniki na żywo. Patrzymy gdzie jest mama. Zaraz powinna być. Jest! Widzę ją na ostatniej prostej. Mama TriMamy! Słyszę za sobą doping jej przyjaciółek z wypraw w dalekie kraje. Przyjechały na ten dzień specjalnie z Łodzi i drą się „Grażka, Grażka”. Mama szczęśliwa z rękoma w górze wpada na metę. Nie widzę dokładnie, bo oczy mam zalane łzami…
Moja mama….

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie bydzia-12-1024x683.jpg
Ta chwila! fot.Mariusz Nasieniewski/Maratomania.pl

Ufff! To już mogę odsapnąć! Wszyscy w zdrowiu i dobrych nastrojach zameldowali się na mecie, słońce odbija się w medalach zawieszonych dumnie na szyi. Poszliśmy coś zjeść, wypić zime piwo. Takie chwile razem są dla mnie najważniesze. Chwile z moją najbliższą rodziną, ale też właśnie te momenty z Wami! TriMama team – dziękuję Wam! I gratuluję raz jeszcze! Jesteście niesamowici!

Wnuczki dumne z takich Babć!

16.00 Moja kuzynka Paulina biorąc torbę z wózka Adasia strąca mamy torbę z nagrodami. Brzęk. Puchar pękł.
Trochę niecenzuralnie przeklinając patrzy na mamę. „Zbiłam twoje trofeum”.
„To nic – mówi mama, w przyszłym roku powalczę o takie same” :).
Mama stanęła na najwyższym stopniu podium w kategorii K60! Można? Można!

Dobrnęliście do końca. Dzięki! Macie ochotę poczuć sami te emocje?

Cały czas mi się marzy, żeby namówić jeszcze więcej ludzi na start w przyszłym roku. Halo! to jeszcze 11 miesięcy! Kto chciałby spróbować? Może stworzę taką zakładkę na blogu. Tri debiut z TriMamą? 2020. Brzmi fajnie!

Kuba & Olek – możecie liczyć na TriMamę i team za rok podczas VI edycji Enea Bydgoszcz Triathlon.

Do zobaczenia!

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są zaznaczone