TriRodzina, TriPrzyjaciele i Bydgoszcz Triathlon

Jak to często bywa – plany i marzenia sobie, a życie sobie. Ten sezon miał być bogaty w starty, na które się cieszyłam (Starogard, Bydgoszcz). I nagle ten pechowy upadek ze schodów zanim jeszcze zaczęłam treningi na dobre. Nigdy nie myślałam, że  rozerwanie torebki stawowej stawu skokowego  może przynieść takie komplikacje. Kiedy obrzęk stopy, zamiast się zmniejszać zaczął się poszerzać na podudzie, a lekarz kiwając głową zlecił mi zastrzyki z Clexane w brzuch wiedziałam, że mam bieganie z głowy (przynajmniej na 2 miesiące). Został mi tylko basen i to też na pół gwizdka. Początkowo tylko pływanie z deską między nogami, młóciłam wodę górną częścią ciała.
Zbliżał się termin triathlonu w Bydgoszczy, którego zeszłego roku jestem dumną ambasadorką.
Paweł (TriTata) i Jasiek (TriBrat) już  się do startu przygotowywali. A co ze mną??? I tu narodził się pomysł – start w sztafecie. „Pobiegniesz „piątkę” w moim teamie?” zapytałam drugiego TriBrata Karola. „Pewnie”.  No to znajdźmy jeszcze kogoś na rower. Dlatego napisałam na „TriMamie” na fejsie – Kto się przyłączy do naszej sztafety..
SubstandardFullSizeRender (1)„Nie mam roweru żeby wystartować w triathlonie, ale jeśli mnie wybierzesz na pewno go zdobędę”.
„ Jestem matką dwójki dzieci, które na razie kibicują tacie, a fajnie jakby mogły też mamie”.
„Mimo, że mam do Bydgoszczy ok. 400 km to też nie stanowi dla mnie problemu, pokonam wszystkie przeszkody żeby być z Wami w tym dniu, a przede wszystkim żeby Ciebie poznać”.
„Gwarantuję chęci i zaangażowanie”.
„Taki start byłby kolejnym przeżyciem, czymś co dałoby kopa i wiarę w siebie”.
„Droga TriMamo jestem  gotowa!”
Wybór był bardzo trudny, dlatego zaczęłam kombinowałam co zrobić, żeby dać szansę na start jak najwięcej chętnym, którzy do mnie napisali. I tu pomoc Pawła i Jasia 🙂 Stworzymy trzy drużyny. TriMama team, TriTata team i TriBrat team. My w trójkę będziemy pływać.

Nie mogłam się doczekać…
I w końcu jestem tu, w Bydgoszczy.
Na miejscu spotkaliśmy się w 2/3 naszych sztafet, brakowało kolarzy, z którymi poznaliśmy się dopiero w sobotę. Odebraliśmy pakiety, pogadaliśmy, obowiązkowe zdjęcie „na ściance”.
SubstandardFullSizeRender (2)Nad Brdą już wszystko przygotowane. Strefy, meta, szybki rzut oka na rzekę. „Ponieś mnie z tym prądem jutro’” pomyślałam. Stojąc tam czułam to szybsze bicie serce, wiedziałam, że jutro czeka nas kolejna triprzygoda, start w sztafetach. Wieczorem w hotelowym barze, przy piwku rozmowy  z tri znajomymi z 3miasta. Triathlon łączy. Zawsze jest temat do rozmów! 🙂
Dziwne uczucie szykować na start tylko piankę, czepek, czipa.  Tym razem nie potrzebowaliśmy check listy! Emocje przedstartowe jak zawsze, nawet większe bo myślisz o całej drużynie, nie tylko o sobie. Przed strefą zmian spotykamy się z naszymi kolarzami. Nie znaliśmy się wcześniej a czuję jakbym ich znała od dawna. Witam się z Asią, która przyjechała ze swoim bratem i synkiem 400 km tylko po to żeby przejechać 22 km na rowerze i zaraz wracać znowu te 400 km by nakarmić 9-miesięczną córeczkę! Łzy wzruszenia jeszcze przed samym startem. Nakręcamy się pozytywnie! Mówię mojej drużynie, że to zabawa i na luzie, ale widzę, że  Jasiu (TriBrat)  ma silną ekipę. On sam dobrze pływa, Wojtek ma kopyto, rower to jego pasja. A ich zmiana na biegu, Ada – długonoga blondynka, rozpracowuje strategię na swój bieg. Imponuje mi gdy patrzę na nią jak się rozgrzewa przed startem ze skupieniem na twarzy.

Wojtkowe "kopyto" :)

Wojtkowe „kopyto” 🙂

TriTatę w sztafecie rowerowo wspiera Aneta, a Kasia, nasza debiutująca wieloletnia przyjaciółka pobiegnie swoje pierwsze 5 km w życiu, w zawodach.  Patrzę na naszą TriRodzinę i TriZnajomych i czuję taka pozytywną energię!
FullSizeRender (6)Kopy na szczęście. Ostatni wdech, dopięcie pianki i czekam na start. Już nie widzę ani Pawła ani Jasia. Pierwszy moment w wodzie jakoś mnie dziwnie stresuje. Daje znak o sobie brak treningu w tym roku w wodzie otwartej. Czuję jak ktoś przepływa po mnie, nie mogę uspokoić oddechu. Spokojnie, spokojnie, powtarzam sobie w głowie i powoli zaczyna to działać. Uspakajam oddech. Czuję rytm. Zaczynam przyspieszać.  Z wody wychodzę po 7 min i 57 sek. Lepiej niż rok temu. Oj,  ból stopy przy próbie podbiegnięcia do strefy zmian przypomina mi o mojej kontuzji ale jakoś dobiegam do Asi, ściągam czipa i odruchowo zaciskam kciuki i wstrzymuję oddech patrząc jak ona pędzi do belki ze swoją Meridą (którą pożyczyła specjalnie  na ten start). Pędź kochana! Wcześniej przyznała się, że na tym rowerze przejechała dotąd tylko 3 km! Do tego przerzutki w lemondce! Ale wiem, że ona da radę. Jest silna i chce.
Teraz razem z Jasiem i Pawłem i naszymi biegaczami czekamy na powrót do strefy kolarzy.
IMG_7747Ostatnia zmiana czipa i teraz już para w nogach Kasi, Ady i Karola.
Niezapomniany moment – wspólny meta. Jeden team, jedna sztafeta, trzy medale.

fot.Pawel Naskrent/Maratomania.pl

fot.Pawel Naskrent/Maratomania.pl

Trzy teamy, trzy sztafety, dziewięć medali. A tak naprawdę dla mnie tego dnia to był jeden wielki dziewięcioosobowy zespół! Dziękuję Wam drużyno!
Dla Pawła i Jaśka sobotnia sztafeta była super rozgrzewką przed ich niedzielnym startem na dystansie ¼ IM.  Ja tego dnia debiutowałam w roli wolontariusza w strefie zmian sztafet. Z dumą nosiłam plakietkę na szyi „Jestem TriMama i nie zawaham się Tobie pomoc’.
IMG_7896
Z jednej strony zdzieranie gardła i kibicowanie moim chłopakom, znajomym i tym dopiero co poznanym, a z drugiej próba ogarnięcia strefy. To niesamowite ile w tym roku startowało debiutantów podczas tych zawodów. Ponad 54%!

TriTata i TriBrat ukończyli zawody z bardzo dobrymi wynikami. Aczkolwiek Pawła start nie obył się bez przygód. Jego relacja na samym dole tekstu.
Mimo tego, że nie udało mi się stanąć na dystansie 1/4IM to sam udział w sztafecie był super doświadczeniem! To też opcja dla kogoś kto boi się zmierzyć z wszystkimi dyscyplinami Tri. To może być początkiem czegoś nowego, TriPrzygody. Wracając do domu dostałam smsa od Asi z mojego teamu: „Dziękuję Natalia za kopa w d…”.

Dla mnie to zawsze jest taki „kop”, burza energetyczna, po której jestem naładowana taką pozytywna energią, że wystarcza na długo.  Atmosfera, spotykani ludzie, wybuchy radości – to się wszystkim udziela. Ten start był dla mnie szczególny, ponieważ pierwszy raz braliśmy udział w tri zawodach rodzinnie w 4. Dlatego wracamy. Dlatego planujemy już przyszły rok. Ja będę do tego wracać w długie zimowe wieczory. Z TriTatą i TriBraćmi. Organizacyjnie – Chłopacy udowadniają, że nad Brdą można robić zawody na światowym poziomie!  A konferansjer Gracza, który przez dwa dni zdzierał gardło i zagrzewał wszystkich do walki na ostatnich metrach – mistrzostwo!
Żegnam moich TriPrzyjaciół. Do zobaczenia na starcie za rok!!!
IMG_7686

RELACJA TRITATY

Bydgoszcz. Świetna impreza, duże straty i plama na honorze.

Rok temu Bydgoszcz Triathlon został wybrany najlepszym debiutem roku. Mi przyszło wtedy tylko kibicować. Rok temu miałem dobrą wymówkę żeby nie startować bo byłem ciągle połamany po Iron Manie we Frankfurcie, który odbył się tydzień wcześniej. Jak ciężko jest kibicować (nie startować), samemu będąc aktywnym w Tri, wie każdy kto przebierał nogami motywując do walki swoich znajomych podczas rożnych startów.

W tym roku miało być inaczej. Zapisałem się na 1/4IM, a do tego całkiem niespodziewanie doszła jeszcze sztafeta na 1/8!

Zaczęliśmy  w sobotę rano. Zbiórka mojego teamu – zespołu dość randomowych osób skrzykniętych przez TriMamę. Powiem szczerze, że dawno się tak nie ubawiłem. Sztafeta to zupełnia inna impreza. Dajesz z siebie wszystko, nie kalkulujesz. Nie musisz zaraz wsiąść na rower lub zacząć biec. TriMama, TriBrat i ja, płynęliśmy. Udało mi się wyjść z wody przed rodzinnymi konkurentami 🙂 , chociaż “młody” robi takie postępy, ze w przyszłym sezonie będę musiał znaleźć jakąś wymówkę (starość, wiek itp) bo kilkanaście sekund przewagi to już bardzo mało.

Resztę wyścigu oglądaliśmy i dopingowaliśmy z boku. Organizator pozwala sztafetom w komplecie wbiec na metę. Na ostatniej prostej biegu, pływak i kolarz wchodzili na trasę i razem z biegaczem przekraczali linię mety.

fot.Pawel Naskrent/Maratomania.pl

fot.Pawel Naskrent/Maratomania.pl

Organizacyjnie super, ale było wrażenie, że sztafety są trochę mniej prestiżowo traktowane. Mała strefa zmian z boku (co było również źródłem kilku nieporozumień, ponieważ, zwłaszcza kolarze ze sztafet zjeżdżali do zlej strefy. TriMama dzielnie pomagała nawigować ruchem, za co dostała nawet odznaczenie Wolontariusza :).
FullSizeRender (7)
Wieczorem makaron…jeszcze jeden makaron i spać. Rano start na ¼. “Bydgoska pralka” jest znana w naszym półświatku. Ale dopiero w niedzielę rano zrozumiałem co to znaczy zostać zmielonym, przeżutym i wyplutym. Dosłownie. W sumie czas pływania miałem niezły, co niestety mogłem zweryfikować dopiero na mecie, bo w pralce zerwało mi zegarek z ręki! Chyba nie muszę pisać jak niekontent bylem. Nie wiem jaki czas, reszta wyścigu na ślepo… myślałem, że krew mnie zaleje.
T1 jak na mnie przystało – dostojnie i nie za szybko. Na rowerze szybko doszedłem sporą grupę. Wyprzedzenie peletonu kosztowało mnie sporo sił (gdybym miał zegarek, który pokazuje tętno, pewnie bym nie wyprzedzał).

fot.Mariusz Nasieniewski/Maratomania.pl

fot.Mariusz Nasieniewski/Maratomania.pl

Po ok trzech minutach od zakończenia manewru peleton elegancko mnie minął. Kiedy tak powyprzedzali mnie kolejni i spadałem na coraz dalsze pozycje, podjąłem drugą próbę rozerwania pociągu. Znowu wyprzedziłem wszystkich, trzymałem mocno tempo przez jeszcze ok kilometr. Ujechany jak pies, ale zadowolony przejechałem tak 2-3km. Wtedy znów wyprzedził mnie peleton. Trochę zrezygnowany, podjąłęm trzecią próbę. Po wyprzedzeniu całej grupy nie miałem już siły trzymać wysokiego tempa. Po kilkunastu sekundach znów byłem w środku. Wtedy podjechał do mnie sędzia na motorze i mówi, że “to drugie ostrzeżenie i zapisuje mój numer!”. Jaka kara, jakie DRUGIE ostrzeżenie!! W nadzwyczajny sposób wróciły mi siły, podjechałem do motoru i w żołnierskich słowach wykrzyczałem sędziemu co o nim myślę (chyba wtedy zdecydował, że nie będzie czekał na kolejne ostrzeżenie i dał karę od razu). Trochę mnie poniosło, ale po tych trzech próbach kiedy flaki sobie wypruwałem, sędzia daje mi karę – myślałem, że się rozpłaczę… 🙂

Czy sędzia mógł dać mi karę – tak. Peleton wyprzedzał mnie, a ja nie trzymałem 7 metrów za tymi, którzy mnie wyprzedzali. Jechali ode mnie tylko trochę szybciej i pewnie o kilka sekund za długo to wyprzedzanie trwało.

Czy sędzia mógł nie dać mi kary – tak. Nie wiem czy widzial jak wyprzedzam całą grupę, to nieważne. Pierwszego ostrzeżenia nie słyszałem. To co sędzia mógł i powinien zrobić, to rozbić ostrzeżeniami/karami ten peleton, na dużo wcześniej. Zanim dał mi karę na 10km przed T2. Nie jestem niewinny, bo mówienie “draftowali wszyscy tylko nie ja” jest dziecinne, skoro się w tej grupie było.  To, że według mnie jechałem czysto i starałem się “porwać grupę”, tylko trochę może poprawić moje samopoczucie.
W T2 krzyknąłem tylko TriMamie, że dostałem karę – przepraszam, jeśli jakieś małe dzieci, które kibicowały były świadkami tej relacji.

Bieg na samopoczucie to dla mnie nowość. Od kilku lat wszystkie treningi robię z zegarkiem. Biegło mi się ciężko. Wymówek mam przynajmniej kilka: zgubienie zegarka, brak treningów przed startem, granatowy palec prawej stopy i takie tam. 🙂 Pobiegłem słabo. Biegaczem nie jestem, ale średnie tempo 5:00 to nawet jak na mnie d*py nie urywa.
IMG_7856

Gdyby nie kara, byłaby życiówka (!). Ale kara jest, więc życiówki nie ma. Następnym razem może się uda…

 

 

 

 

 

 

Komentarzy: 1Dodaj komentarz

  • Sztafeta-starałem się Wam dopingować ale kibicowałem jeszcze jednemu debiutantowi.Pomysł wspaniały tak dla zabawy jak i do ostrej rywalizacji.
    Indywidualny start Pawła,hmmm,rzeczywiście sędziowie NIE WIDZIELI peletonów.Mi również uciekła życiówka ale z powodu skurczu na ok.200 m przed metą(złamałem jednak 2:40)…GRATULACJE TriMama za motywację dla wszystkich!!!Tak TriMaj!!!

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są zaznaczone